Jakiekolwiek inne rozstrzygnięcie, niż w pełni korzystne dla Rekordu, należałoby określać dziś mianem sporego kalibru niespodzianki. Ta w Cygańskim Lesie wcale nie okazała się nierealna, a to wniosek płynący na podstawie samego "suchego" rezultatu, z jakim obie drużyny schodziły na przerwę. W 33. minucie to defensywa gospodarzy dała się zaskoczyć, a o prowadzenie dla Stilonu zadbał zaskakującym, niesygnalizowanym strzałem Wojciech Kurlapski, mierzący z okolic "16" pomimo bliskości kryjącego go Kamila Żołny. Na nic zdała się więc optyczna przewaga, jaką dysponowali podopieczni Dariusza Mrózka, m.in. w poprzeczkę wcelował w tej połowie meczu Tomasz Nowak.
 


Po pauzie "rekordzistom" wyraźnie nie zabrakło mobilizacji, aby losy spotkania odmienić. Udało się w sposób budzący szacunek. W 50. minucie o wyrównanie postarał się w następstwie dośrodkowania Nowaka z rzutu rożnego obrońca Mateusz Pańkowski, zaś w kolejnej akcji finalizacją w 52. minucie wykazał się Marcin Wróbel, dobijający uprzedni strzał Szczepana Muchy. W okamgnieniu zatem bielski III-ligowiec przejął inicjatywę i dążył usilnie - dodajmy skutecznie w rozrachunku ostatecznym - do podwyższenia wyniku.

Minuty 65. i 66. oznaczone zostały dograniami Wróbla, a bliscy umieszczenia futbolówki w "świątyni" gorzowian byli Żołna i Mucha. Strzał pierwszego obronił Kacper Rosa, zaś młodszego z zawodników Rekordu powstrzymali defensorzy. Wątpliwości nie pozostawił za to Piotr Wyroba. Miejscowi w 70. minucie egzekwowali kolejny tego dnia korner, a pomocnik ekipy z Cygańskiego Lasu znalazł się we właściwym miejscu i zachował przytomność umysłu, kierując uderzenie pod poprzeczkę. Na udane zakończenie rundy Rekordu złożyli się także wchodzący z ławki Filip Waluś oraz Daniel Świderski - odpowiednio w roli asystenta i egzekutora w minucie 89. Przyjezdni niewiele wskórać w tym czasie mogli, choć gdyby jedna z prób aktywnego Olafa Nowaka zakończyła swój lot w siatce, to nikt w szeregach Rekordu nie miałby prawa narzekać na niesprawiedliwość losu.