W konfrontacji z zespołem LKS-u Tworków, nie mającym dotąd zbyt wielu punktów na koncie, gospodarze zafundowali owemu przeciwnikowi prawdziwą „demolkę”. – Wynik nie odzwierciedla tego, że wcale żaden spacerek to nie był. Zagraliśmy bardzo skutecznie. Odpaliły strzelby, które miały odpalić, nad czym ostatnio pracowaliśmy. Ale musimy zachować spokój, nawiązując do tego, że absolutnie nie był to całkowicie jednostronny mecz – opisuje Bartosz Woźniak, szkoleniowiec Beskidu.

Skoczowianom spotkanie ułożyło się wybitnie. W 7. minucie miejscowi próbowali na raty, w poprzeczkę uderzył Mieczysław Sikora, ale dobitką wykazał się Jakub Fiedor. Tuż po upływie kwadransa było już 2:0, bo asystę Jakuba Małkowskiego sfinalizował Michał Szczyrba. Za moment napór Beskidu mógł przynieść następnego „fanta”, lecz Szczyrba z rzutu wolnego ostemplował słupek. Po tych niekorzystnych dla siebie zdarzeniach przyjezdni grali nieco śmielej. Kilka razy próbował zaskoczyć Konrada Krucka aż wreszcie uczynił to w 38. minucie w następstwie kornera Jakub Szafranek. Gospodarze niemal natychmiast odpowiedzieli trafieniem Jakuba Krucka, który skorzystał na zgraniu głową Fiedora.

Kto wie, jak potoczyłaby się potyczka po pauzie, gdyby goście z Tworkowa powtórnie złapali kontakt, a okazję ku temu mieli wyborną po kolejnym groźnym stałym fragmencie... Druga odsłona to pełna kontrola skoczowian. W 58. minucie Szczyrba nie zmarnował asysty Fiedora, a ustalenia rezultatu na 6:1 dla Beskidu dokonał Tomasz Zwardoń – raz strzelając od słupka z okolic „16”, raz wieńcząc dośrodkowanie Kamila Kotrysa z lewej flanki.