- Na pewno chcieliśmy pozytywnie zakończyć tę rundę przed własną publicznością i zdobyć komplet punktów. To się udało. Była w nas również chęć zatarcia plamy po ostatniej wysokiej porażce - przyznaje Szymon Stawowy, trener Wisły. 

 

 

Początek meczu był dobry w wykonaniu obu zespołów. Zarówno Wisła, jak i Skałka postawiły na dość ofensywny wariant, jednak ten przyniósł więcej korzyści tym pierwszym. W 25. minucie Bartosz Wojtków wygrał pojedynek sam na sam z golkiperem przyjezdnych po wcześniejszym dograniu Marcina Niebisza. Duże znaczenie dla losów meczu miała również 40. minuta, gdy czerwoną kartkę ujrzał Sławomir Waleczek. Wówczas Wisła musiała nieco zmienić swoją taktykę... 

 

Strumienianie po zmianie stron umiejętnie się bronili, a Skałka nie potrafiła skruszyć "muru" miejscowych. Podopieczni Stawowego swoich szans upatrywali po kontratakach i to okazało się być skuteczne. W 76. minucie Damian Zyzak spuentował dogranie Wojtkowa, a grający prezes Wisły w 84. minucie ustalił losy meczu celnym strzałem w tzw. długi róg.