Jeśli chodzi o stricte piłkarskie walory, to trenerzy obu drużyn mogą być zadowoleni ze swoich podopiecznych. Zarówno MRKS, jak i Błyskawica zademonstrowały kawałek dobrego futbolu w środku tygodnia dla zgromadzonych na trybunach widzów. Żadna ze stron nie stroniła od ofensywnych rozwiązań, co zaowocowało ciekawym widowiskiem. W 8. minucie wynik spotkania otworzył Bartłomiej Szołtys. Zawodnik Błyskawicy świetnie przymierzył po długim rogu. Na kolejne bramki przyszło nam czekać do końcówki pierwszej połowy. Do remisu doprowadził Adam Grygier, wykorzystując rzut karny podyktowany za faul na Szymonie Byrtku. Kilkanaście sekund przed świetną szansą stanęli drogomyślanie, jednak Dawid Okraska został zastopowany przez defensywę MRKS-u. W 41. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie, gdy celnie z rzutu wolnego przymierzył Filip Gajda. Ostatni akcent strzelecki należał jednak do gości. W 44. minucie Błażej Bawoł na gola zamienił dorzut z autu. 

 

W drugiej części było widać, że remis nie będzie satysfakcjonować żadnej ze stron. Po stronie Błyskawicy swoich szans szukali: Okraska (dwukrotnie) oraz Volodymyr Varvarynets, który trafił w słupek. Więcej zimnej krwi zachowali czechowiczanie i w 80. minucie gola na wagę trzech punktów zdobył dla MRKS-u Daniel Iwanek po celnej główce. 

 

- Mecz mógł się podobać kibicom. Było dużo sytuacji z jednej i drugiej strony, ale to my mieliśmy ich więcej klarownych. Zabrakło nam skuteczności i zimnej krwi, dlatego odczuwamy niedosyt - przyznaje trener Błyskawicy, Krystian Papatanasiu.