- Przegraliśmy z drużyną, która była lepsza i miała więcej jakości piłkarskiej. Rotuz wygrał zasłużenie, a wynik meczu obrazuje, co działo się na boisku. Nie przez przypadek bronowianie są "na fali" i mają taką serię - mówi z respektem Tomasz Sala, szkoleniowiec Sokoła. 

 

W pierwszej części gospodarze nie stworzyli sobie klarowniejszej okazji. Rotuz natomiast odważnie napierał na bramkę rywala. W 10. minucie Mateusz Wronka uderzał nad bramką. Chwilę później, ten sam zawodnik, został zatrzymany przez golkipera Sokoła. W 33. minucie bronowianie osiągnęli swój cel. Patryk Strzelczyk zwieńczył akcję z lewej strony ładnym uderzeniem z półwoleja w krótki róg. 

 

Po zmianie stron Rotuz dążył do tego, aby podwyższyć prowadzenie. Okazji ku temu miał multum. Rafał Adamczyk (kilkukrotnie), Bartłomiej Świerkot, Patryk Tyrna, Strzelczyk - to tylko część zawodników, która miała dobre sytuacje, aby trafić na 2:0. Niewykorzystane próby mogły się zemścić. W 90. minucie Joachim Giźlar błysnął podwójną interwencją po strzałach Patryka Walczyka Marquinhosa. W doliczonym czasie gry goście jednak wykorzystali fakt, że Sokół postawił wszystko na jedną kartę i składną kontrę po podaniu Kacpra Wiznera sfinalizował zmiennik, Damian Rodak. 

 

- Byliśmy lepsi w tym meczu. Mieliśmy sporo sytuacji, ale zawsze czegoś brakowało. Mogliśmy uniknąć tej emocjonującej końcówki - zauważa Jakub Kubica, szkoleniowiec Rotuza.