
Piłka nożna - Puchar Polski
Rezerwowi z golami. Pucharowa niespodzianka?
Gdyby czysto teoretycznie oceniać potencjał Metalu Skałki i Górala, to pewnie nieco większe wskazanie należałoby skierować ku ekipie żywieckiej. Ale pucharowe starcia nie od dziś mają swe odrębne prawa.
To dzisiejsze miało przebieg wyrównany, aczkolwiek wyższość w wyniku wykazali gospodarze meczu. Zwycięstwo zapewnili sobie na finiszu pierwszej i wstępie drugiej połowy. Wówczas to wpierw Dariusz Chowaniec uprzedził skutecznie główkując Miłosza Michalskiego, zaś w 53. minucie z dystansu w górny róg bramki przymierzył Mindia Geogogatishvili. Góral o odrobienie strat się pokusił, lecz tylko częściowo. W 67. minucie uczynił to, podobnie jak Gruzin w szeregach Metalu Skałki, wchodzący na murawę z ławki Krzysztof Widzyk. Co najistotniejsze dla losów awansu, więcej goli kibice nie obejrzeli, choć podopieczni Sebastiana Klimka dążyli do odrobienia strat, a żabniczanie ripostowali. Tu na uwagę zasługują m.in. główka Filipa Balcarka w słupek oraz dobitka Dominika Natanka z najbliższej odległości skierowana ponad poprzeczkę żywieckiej „świątyni”.
Obecność niedawnego a-klasowicza w gronie najlepszych zespołów Pucharu Polski w podokręgu żywieckim może być pewnym zaskoczeniem. Trudno natomiast mówić o przypadku. – Nie powiem, że mecz z Góralem w pełni kontrolowaliśmy, ale mieliśmy jeszcze poza golami kilka dobrych okazji. Gdy część strat przeciwnik odrobił wcale nie broniliśmy się desperacko – zaznacza Zbigniew Skórzak, szkoleniowiec środowych zwycięzców potyczki.
Obecność niedawnego a-klasowicza w gronie najlepszych zespołów Pucharu Polski w podokręgu żywieckim może być pewnym zaskoczeniem. Trudno natomiast mówić o przypadku. – Nie powiem, że mecz z Góralem w pełni kontrolowaliśmy, ale mieliśmy jeszcze poza golami kilka dobrych okazji. Gdy część strat przeciwnik odrobił wcale nie broniliśmy się desperacko – zaznacza Zbigniew Skórzak, szkoleniowiec środowych zwycięzców potyczki.