Rozbity IV-ligowiec
Efektownie w sparingowym cyklu zameldowali się piłkarze z Łękawicy, którzy nic sobie nie robiąc z klasy przeciwnika wyraźnie nad nim górowali.
Mecz w Wadowicach, w nim konkurentem Orła był IV-ligowy Beskid Andrychów, przybrał idealnego scenariusza. Po 120. sekundach zespół z Łękawicy miał w zanadrzu gola, bo oskrzydlającą szarżę Mykhailo Lavruka sfinalizował Seweryn Caputa. Również kolejny „fant” należał w premierowej odsłonie do podopiecznych Krzysztofa Wądrzyka. Po odbiorze piłki natychmiastowym, efektownym i – co kluczowe – skutecznym lobem bramkę niemal z połowy boiska zdobył Damian Chmiel. Przerwa nastąpiła przy wyniku 2:0 na rzecz łękawiczan.
– Ta połowa meczu była dziś bardziej miarodajna, bo nie biorąc pod uwagę obustronnych absencji kadrowych, trenerzy wystawili do gry to, co mieli najlepszego – uważa szkoleniowiec Orła, dla którego starcie z andrychowską drużyną było sentymentalnym z racji spędzonych w przeszłości lat w Beskidzie.
Sparing nie stracił na atrakcyjności po zmianie stron, a biorąc pod uwagę ilość bramek – wręcz przeciwnie – zyskał. Na zmniejszenie strat przez IV-ligowca odpowiedział równo po godzinie, w konsekwencji kolejnego udanego pressingu, przytomnie lobujący golkipera Caputa. W 70. minucie andrychowianie znów dystans zmniejszyli, ale ostatnie akcenty to trafienia Orła – prawego obrońcy Kamila Gazurka po przebojowym wejściu w pole karne oraz Daniela Wnętrzaka, który precyzyjnie uderzył po równie dokładnym podaniu Lavruka i ustalił końcowy wynik na 5:2.
Goli mogło w sobotę paść nawet więcej. Sam Filip Moiczek miał 2 sytuacje sam na sam, które zaprzepaścił. Piłkarze Beskidu odpowiadali bardzo groźnymi stałymi fragmentami. – Końcowy efekt jest pozytywny, bo z reguły to Beskid był w sparingach górą. Cieszy też zaprezentowany poziom z naszej strony – zaznacza Wądrzyk.