Różne sparingowe oblicza
Rekord Bielsko-Biała obficie strzelał do przerwy, po niej IV-ligowiec z Czechowic-Dziedzic część strat zdołał zniwelować – tak w dużym skrócie przebiegała dzisiejsza interesująca gra kontrolna.
Bielszczanie na wstępie osiągnęli sporą przewagę. Potrafili też ją udokumentować bramkowymi zdobyczami. W 8. minucie błąd defensywy MRKS-u wykorzystał Daniel Świderski, który Patryka Riabowskiego pokonał mocnym uderzeniem od słupka. Ostatni kwadrans to najpierw trafienie Tomasza Nowaka z rzutu karnego po faulu czechowickiego golkipera, a następnie autorstwa Świderskiego, który w doskonałej pozycji znalazł się po podaniu Kamila Żołny.
Prowadzenie „rekordzistów” 3:0 do pauzy odzwierciedlało fakt, iż różnica w jakości na murawie była widoczna. – Nie radziliśmy sobie z pressingiem przeciwnika, tego pokłosiem były nasze błędy w obronie. Nie za bardzo też potrafiliśmy sobie cokolwiek wypracować w ataku, oddając jedynie uderzenia z dystansu, które obrońcy Rekordu umiejętnie blokowali – opowiada szkoleniowiec IV-ligowca Wojciech Białek.
Odsłona rewanżowa przebiegała wedle zgoła odmiennego scenariusza. Trenerzy obu ekip zdecydowali się na szereg zmian w swoich zespołach, co miało wpływ zwłaszcza na poczynania bielszczan. W 49. minucie MRKS egzekwował rzut rożny, akcja została rozprowadzona do Szymona Kubicy, którego dośrodkowanie na gola honorowego, a finalnie ustalającego rezultat całego sparingu, zamienił celną główką Paweł Kozioł. Aczkolwiek okazji do zmiany wyniku w dalszym fragmencie test-meczu nie brakowało. Po jednym z kornerów w poprzeczkę bramko MRKS-u przymierzył Mateusz Pańkowski, po przeciwnej stronie boiska futbolówkę „w sieci” umieścił Wojciech Padło, ale czyniąc to przekroczył przepisy.
W czechowickich szeregach środowa gra kontrolna była doskonałą sposobnością, by na tle konkurenta wymagającego zweryfikować przydatność m.in. zawodników testowanych. – Ogólnie oceniając wypadli pozytywnie i mogliby stanowić wzmocnienie naszej drużyny. Na takie wybieganie w przyszłość jednak na razie zbyt wcześnie – klaruje Białek.