- Tempo gry - dobre, sporo goli, obyło się bez kontuzji i niezła intensywność gry. Ze względu na trudności „terenowe”, czyli szereg kałuż stojących na boisku, ze wszystkich założeń udało się nam zrealizować jedno – właśnie intensywność naszej gry. W sumie zadowolony jestem z tego sparingu – stwierdził na łamach strony klubowej szkoleniowiec „rekordzistów”, Dariusz Mrózek. 

 

Nie ma co ukrywać, w pierwszych trzech kwadransach różnica klasy rozgrywkowej była widoczna. "Rekordziści" w żaden sposób nie zlekceważyli rywala, który w miniony weekend pokonał innego III-ligowca - Pniówek Pawłowice. Już w 9. minucie wynik spotkania otworzył Dawid Kasprzyk, który wykorzystał dogranie od Tomasza Nowaka. Dokładnie kwadrans później bielszczanie dołożyli kolejne trafienie, a dokładniej Szczepan Mucha. W 26. minucie arbiter odgwizdał "11" za faul na Kasprzyku, którą na gola zamienił Nowak. Ten pierwszy ponownie wpisał się na listę strzelców w 41. minucie, lecz nie był to ostatni akcent bramkowy w tej części spotkania. Tuż przed końcem pierwszej połowy bramkę kontaktową dla MRKS-u zdobył Kamil Jonkisz. 

 

III-ligowiec z Bielska-Białej po przerwie nie forsował już tempa w ofensywie. W 54. minucie Kamil Hutyra celnie przymierzył z okolic 16. metra. Na tym "licznik" goli Rekordu w tym meczu się zatrzymał, a czechowiczanie dołożyli drugie trafienie, redukując minimalnie rozmiary porażki.