
Rozstrzygnięcie "last minute"
Rozczarowanie inauguracją V-ligową mogli czuć zarówno kibice w Puńcowie, jak i Milówce. Dziś obustronnie nadarzyła się okazja do rehabilitacji.
Zanim futbolowe emocje na dobre rozgorzały poprzedziła mecz miła uroczystość. W Puńcowie za lata spędzone w klubie włodarze podziękowali kończącym przygodę z piłką Zbigniewowi Huczale i Mateuszowi Szusterowi oraz Tomaszowi Olszarowi, który po sezonie ubiegłym szeregi Tempa opuścił.
Gospodarze, którzy przed tygodniem przegrali w Skoczowie, zamierzali najwyraźniej dobrze okoliczność spożytkować, stąd ataki sunące na bramkę Podhalanki. Skuteczność? Z tym było już znacznie gorzej. Z premierowej odsłony do odnotowania m.in. pudło Adriana Borkały z 5. metrów, uderzenie Tomasza Stasiaka obok słupka czy chybiona dobitka Alana Pastuszaka. Goście odgryźli się wyjściem Dominika Słowika, którego strzał bez trudu złapał Wojciech Maciejowski, oraz akcją uderzającego tylko w boczną siatkę Mikołaja Stasicy.
Druga połowa to już niemal wyłącznie zagrożenie pod „świątynią” przyjezdnych. Rafał Pawlus stanął na wysokości zadania przy rzucie wolnym Damiana Szczęsnego, parując piłkę na rzut rożny. Golkiper Podhalanki w świetnym stylu odbił również na spojenie słupka z poprzeczką kolejną dziś próbę Borkały. Po wejściu na murawę istotna rola dla gry Tempa przypadła Michałowi Tobiaszowi. Jego podań nie wykorzystali obijający poprzeczkę Szczęsny oraz nieczysto trafiający w futbolówkę Pastuszak. – Nie miałem innego wyjścia, jak wziąć sprawy w swoje ręce – uśmiecha się pomocnik, który w 95. minucie zapewnił gospodarzom ciężko wywalczonego, ale zasłużonego punktowego „maksa”, finalizując asystę Szczęsnego.
– Długo musieliśmy czekać aż coś w końcu do bramki wpadnie. Konsekwencja i cierpliwość zostały nagrodzone. Punkty są najważniejsze, ale i postawa drużyny cieszy, bo zmiennicy dali także pozytywnego „kopa” – mówi Michał Pszczółka, trener zespołu z Puńcowa.