W kratkę grają w tym sezonie podopieczni Wojciecha Jarosza. W ostatnich kolejkach przegrywają na wyjeździe, wygrywają u siebie. Dzisiaj piłkarze Drzewiarza udali się do Raciborza i...  Drzewiarz - rusek... przegrali jedną bramką.  O przydziale punktowym zadecydował stały fragment gry. Zaspała defensywa gości przy rzucie rożnym. Krzysztofa Michałowskiego pokonał na raty w 33. minucie Sebastian Kapinos. – Powinniśmy wywalczyć przynajmniej punkt, jeśli nie trzy. Muszę przyznać, że boisko w Raciborzu jest w bardzo złym stanie. Gospodarze czują się na nim lepiej, bo korzystają z niego na co dzień. Nie wykorzystaliśmy kilku sytuacji, dlatego przegraliśmy – klaruje Wojciech Jarosz.

W końcówce meczu jasieniczanie doprowadzili do wyrównania za sprawą Daniela Jakowenki, ale arbiter nie uznał gola. Liniowy dopatrzył się spalonego. – Oglądałem już tę sytuację na video. Spalonego nie było – ocenia szkoleniowiec Drzewiarza.

Przyjezdni dużo wcześniej mogli zapobiec trzeciej, wyjazdowej porażce z rzędu. Robert Basiura dwukrotnie przegrał pojedynek z bramkarzem, dobrej okazji nie wykorzystał także Maksymilian Wojtasik. W kilku sytuacjach zabrakło im zimnej krwi, gdy kotłowało się w polu karnym Unii.

Warto dodać, iż oba zespoły nie dotrwały do ostatniego gwizdka w komplecie. Marcin Studencki obejrzał dwie żółte kartki, drugą w 83. minucie. Natomiast dwóch graczy Unii, jednego w okolicach minuty 70., drugiego w doliczonym czasie gry arbiter ukarał czerwonymi kartkami.

Unia Racibórz - Drzewiarz Jasienica 1:0 (1:0) 1:0 Kapinos (33')

Drzewiarz: Michałowski - Chojnacki, Piela, Studencki, Waliczek, Romanowicz, Basiura (60' Jakowenko), Szlosek (60' Sekuła), Kuder (81' Gajda), Wojtasik, Kozielski Trener: Jarosz