Gospodarze start zanotowali bardzo obiecujący. W 9. minucie Mateusz Szuster dograł do Kamila Adamka, ten wyłożył piłkę Damianowi Ściborowi, który bramkarza ekipy z Bełku zmusił do kapitulacji. Nie była to zarazem pierwsza klarowna szansa Tempa, wcześniej z 8. metra lewą nogą nad bramką uderzył Damian Szczęsny, co już zwiastowało ofensywne nastawienie i wolę odniesienia wygranej w szeregach beniaminka. – Kontrolowaliśmy początkową fazę meczu, fajnie budując swoje akcje przez boczne sektory boiska – opowiada Michał Pszczółka, szkoleniowiec drużyny z Puńcowa, której szybko uzyskane prowadzenie nie przerodziło się w dominację. W 25. minucie nastawieni na przechwyty goście z takiej sposobności wybornie skorzystali, błyskawicznie zaskakując obronę Tempa po niedokładnym rozegraniu przez miejscowych wrzutu z autu.

Ponowna zmiana wyniku to już druga część spotkania, której wstęp należał do Decoru, którego zawodnicy wykonywali strzały z dystansu w kierunku „świątyni” strzeżonej przez Zbigniewa Huczalę, a ponadto egzekwowali stałe fragmenty. Gola na 2:1 w 55. minucie strzelili jednak po powtórnej prostej stracie IV-ligowca z Puńcowa. Przed godziną meczu puńcowianie wyrównali. Szymon Gabryś uderzył w poprzeczkę, ale w pełni zagrożenia przyjezdni nie potrafili zażegnać. Tomasz Stasiak wycofał wreszcie przytomnie piłkę do Szustera, który „zgrzeszył” skutecznością. Cóż z jednak z tego, skoro 30. sekund później wtórnie Decor znalazł się bliżej zwycięstwa po prostopadłym podaniu między obrońców.

Kolejny dziś zwrot biegu zdarzeń niestety nie nastąpił. Bramki, które padły w 67. i 85. minucie – w obu przypadkach dla notujących arcyważne punkty w walce o utrzymanie futbolistów z Bełku – to konsekwencja gry gospodarzy „va banque”. Kontrowersje wzbudziła za to sytuacja, po której z trafienia cieszył się po próbie z rzutu wolnego Szczęsny, lecz finalnie po sędziowskiej konsultacji gol uznany nie został.