Bielszczanie zaczęli mecz z Przemszą Siewierz obiecująco, a strzały Jakuba Kempnego czy Szymona Młocka zapowiadały ofensywne ukierunkowanie. Jednak w 21. minucie plan uległ komplikacji, gdy Michał Hornik umieścił piłkę w siatce w kontrze z pozoru niegroźnej, którą zatrzymać mógł... arbiter spotkania, gdyby dostrzegł faul na Kempnym. Odrobienie straty winno nastąpić w 39. minucie, lecz po kornerze Mateusz Madzia na raty nie był w stanie pokonać golkipera przyjezdnych.

Połowę rewanżową zainicjowało zdarzenie kontrowersyjne, bowiem Przemsza powtórnie fetowała gola, którego wcale być nie musiało. Goście, a konkretnie Damian Adamiecki, zaskoczyli defensywę rezerw Rekordu w następstwie autu, choć to raczej właśnie biało-zieloni powinni grę wznawiać. Inna sprawa, że znaczącej pomyłki „w tyłach” przy trafieniu na 2:0 nie ustrzegł się Tymon Sobek. Bielszczanom okoliczności już do końca nie sprzyjały. Przekroczenie przepisów w „16” wobec Filipa Sapińskiego nie zostało odnotowane, za to kontakt Adama Gibca z przeciwnikiem w 88. minucie – i owszem. „Z wapna” egzekucji dokonał Hornik.

– Widząc, że nasze zapędy nie przynoszą skutku, po przerwie chcieliśmy częściej atakować bocznymi sektorami. Wychodziło to w miarę nieźle, ale ciągle czegoś brakowało. Nie był to z całą pewnością nasz najlepszy występ, aczkolwiek wynik nie oddaje tego, co się działo się na boisku – ocenia Marcin Kasperek, trener Rekordu II.