SportoweBeskidy.pl: 11 lipca dowiedzieliście się, że spadliście do A-klasy. Czy długo trwająca weryfikacja meczu JUW-e – LKS II Goczałkowice mocno wpłynęła na Wasz plan przygotowań i potencjalne transfery?

Marcin Stefanowicz: Zdecydowanie tak. Od momentu, kiedy dowiedzieliśmy się o weryfikacji, sytuacja była zawieszona, co sprawiło, że część zawodników nie chciała tak długo czekać i zdecydowała się na zmianę klubu. Nie ukrywajmy – wpłynęło to negatywnie na nastroje niektórych osób. Cała ta niepewność znacząco zaburzyła nasze przygotowania.

 

SportoweBeskidy.pl: Jakie emocje panowały w klubie po ogłoszeniu ostatecznego werdyktu?

M.S.: Zacznijmy od początku. Zakończyliśmy sezon porażką, ale mimo wszystko każdy udał się na urlop z poczuciem, że zostajemy w lidze okręgowej. I nagle, kilka dni później, spadła na nas ta wiadomość – ogromne zaskoczenie. Sam werdykt był niespodziewany. Mimo to podchodzimy do nowego sezonu bojowo – chcemy zagrać tak, by jak najszybciej wrócić do "okręgówki". Czy się uda – czas pokaże.

 

SportoweBeskidy.pl: Z drugiej strony, do utrzymania zabrakło Wam zaledwie jednego punktu. W rundzie wiosennej było kilka meczów, które mogliście rozstrzygnąć na swoją korzyść.

M.S.: To prawda. Okazji było sporo – mecze z Rotuzem, Sokołem Zabrzeg czy nawet ten ostatni, gdzie naprawdę niewiele brakowało do zdobycia punktów. Ale nikt nie spodziewał się takiego zakończenia. Spadliśmy i trzeba to wziąć na klatę – zacisnąć zęby i zrobić wszystko, by poziom sportowy był jeszcze wyższy, a LKS Bestwina szybko wróciła tam, gdzie jej miejsce.

 

SportoweBeskidy.pl: Maciej Wielgus, Rafał Nalepa i Szymon Skęczek już opuścili klub. Czy po spadku będą kolejne odejścia?

M.S.: Na pewno odchodzi też Patryk Gibas – to już definitywna decyzja. Prowadziliśmy długie rozmowy, ale oferta z innego klubu była dla nas nie do przebicia. Na ten moment to jedyne pewne odejścia. Reszta zawodników zadeklarowała chęć pozostania.

 

SportoweBeskidy.pl: A co z transferami do klubu?

M.S.: Jesteśmy blisko finalizacji transferu nowego bramkarza – jedna osoba już z nami trenuje. Rozmawiamy też z kolejnymi zawodnikami. Jest optymizm. Wiemy, co się wydarzyło, i zrobiliśmy wszystko, by utrzymać obecnych graczy. Rozmowy z nowymi prowadziliśmy już od dłuższego czasu – są to zawodnicy, którzy grali jeden lub dwa poziomy wyżej. Podoba im się to, co działo się w Bestwinie w ostatnich miesiącach.

 

SportoweBeskidy.pl: Trener również zostaje po spadku? 

M.S.: Na dziś – tak. Drużyna wznowiła już treningi.

 

SportoweBeskidy.pl: Podsumowując, szybki powrót do "okręgówki" to cel LKS-u na nadchodzący sezon?

M.S.: Przede wszystkim – chcemy podejść do tego mądrze. Ale tak, taki mamy cel. Nawet jeśli się nie uda w nadchodzącym sezonie, to nie będzie żadnej tragedii. Chcemy zbudować coś solidnego na dłużej.