
Sami nie wiedzą na co ich stać
Wisła Strumień nie ma litości dla a-klasowiczów w trakcie sparingów rozgrywanych w ramach przygotowań do nowego sezonu. W kolejnym meczu towarzyskim pod wodzą nowego trenera reprezentant "okręgówki" pokonał w Chybiu miejscowego Cukrownika.
Premierowe 45. minut to istny koncert Wisły Strumień. Strzelanie rozpoczął Artur Miły, który w 7. minucie otrzymał podanie od Bartosza Wojtkowa, zszedł do środka, znalazł się w polu karnym Cukrownika i strzałem lewą nogą po dalszym słupku otworzył wynik spotkania. Kwadrans później było już 2:0, bo nie ostatni raz w tym spotkaniu dał o sobie znać Jakub Puzoń, wykorzystując dośrodkowanie z lewej strony boiska. W 27. minucie licznik goli Wisły wskazywał „3”, bo do asysty bramkę dołożył Wojtków.
- Pierwsza połowa meczu z była prowadzona pod nasze dyktando, rywale stworzyli sobie 2 sytuacje, żeby coś strzelić. Gra wyglądała bardzo dobrze i optymistycznie nastawia nas przed zbliżającymi się rozgrywkami. Cieszy również fakt, że gole padały po składnych akcjach - czy to w ataku pozycyjnym, czy po kontratakach - powiedział po spotkaniu Wojtków, grający prezes klubu ze Strumienia.
W pierwszej połowie zawodnicy Krzysztofa Dybczyńskiego dołożyli jeszcze 2 trafienia. Po golu zdobył bardzo dobrze współpracujący, szczególnie w czasie letnich sparingów duet Puzoń-Wojtków. Ten pierwszy wykorzystał dogranie Miłego i pokonał golkipera Cukrownika pewnym strzałem w „długi” róg bramki, a ten drugi wykorzystał błąd bramkarza i podwyższył na 5:0. Po zmianie stron reprezentanci skoczowskiej A-klasy zanotowali 2 trafienia, a gola dla gości po indywidualnej akcji zdobył Jakub Rakus, który uczcił swój powrót do Wisły ze Zrywu Bąków.
- Nadal budujemy drużynę, wciąż jesteśmy na tym etapie. W szatni panuje optymizm, pozyskujemy nowych zawodników, dlatego też rywalizacja o wyjściowy skład jest intensywniejsza, co sprzyja rozwojowi zawodników. Na tę chwilę mamy wyższy potencjał, niż w poprzednim sezonie i szczerze mówiąc sami nie wiemy na co nas stać - zakończył sternik Wisły.