Krocząca w ostatnich tygodniach od zwycięstwa do zwycięstwa „dwójka” z Tychów sprawdziła beskidzkiego beniaminka IV-ligowego w aktualnej formie.

Spojnia Landek radosc rr I zgoła nieoczekiwanie gospodarze mieli na wstępie mnóstwo powodów do zadowolenia. W 9. minucie piłka pierwszy raz lądowała w bramce GKS-u. W jaki sposób? Po samobójczym trafieniu Rafała Pawłowicza, który idealnie swojego golkipera... przelobował strzałem głową, po uprzedniej wrzutce Jakuba Kałki. Goście  najwyraźniej nie otrząsnęli się z szoku, bo w 16. minucie popełnili kolejny banalny błąd. Z rzutu rożnego dośrodkował Grzegorz Gomółka, a bramkarz rezerw GKS-u Łukasz Krzczuk niefortunnie wpakował futbolówkę do własnej „świątyni”. W premierowej odsłonie miejscowi mogli jeszcze raz cieszyć się z gola, lecz pojedynek z golkiperem tyszan przegrał Dawid Frąckowiak. Sprytny lob napastnika padł łupem Krzczuka.

O ile w pierwszej połowie goście zupełnie zawiedli, to po wznowieniu rywalizacji swój potencjał zademonstrowali. W 63. minucie zwietrzyli też szansę na punktową zdobycz. Zasługa to cudownego uderzenia Bartosza Rutkowskiego, który z okolic 16. metra wcelował w „widły”. Tyszanie przypuścili zdecydowany atak, by pełnię strat odrobić. Dobrze jednak dysponowana była defensywa Spójni. Nadzieje rezerw z Tychów osłabły w 79. minucie, gdy Marcin Grzybek po drugiej żółtej kartce udał się do szatni. Przyjezdni postawili wszystko na jedną kartę i dobrze na tym nie wyszli. Kamil Bezak dośrodkował w pole karne, gdzie zza pleców defensorów „wyrósł” Marcin Habdas i nie dał szans golkiperowi przeciwnika. Zakończyło to wszystkie istotne zdarzenia sobotniego popołudnia w Landeku.

Spójnia Landek – GKS II Tychy 3:1 (2:0) 1:0 Pawłowicz (9', gol samobójczy) 2:0 Krzczuk (16', gol samobójczy) 2:1 Rutkowski (63') 3:1 Habdas (87')

Spójnia: Huczała – Lech (60' Czyż), J.Kubica, Sz.Kubica, Marek, Kałka, Gomółka (82' Szczepanik), Gurbisz (70' Habdas), Bezak, Pawlak, Frąckowiak Trener: Zadylak