- Był blisko... Zagraliśmy naprawdę dobry mecz. Mieliśmy kilka świetnych okazji. O wszystkim zadecydował jednak doliczony czas gry - wyjaśnia Tomasz Wuwer, szkoleniowiec Czarnych.

 

Owszem, "Goczały" lepiej operowały piłką. Ale czy wynikało z tego coś konkretnego? Niekoniecznie... W pierwszej części więcej sytuacji bramkowych mieli jaworzanie. Dwukrotnie swojej szansy szukał Janusz Cyran, Michał Brańka został zablokowany. Najlepszą próbę odnotował jednak Artur Sawicki, który po dośrodkowaniu Dariusza Sieroty z bliskiej odległości nie trafił u celu. Niewykorzystane sytuacje się w tym przypadku nie zemściły, a wręcz przeciwnie. Tuż przed zejściem do szatni Bartłomiej Matula ładnym uderzeniem, po podaniu Cyrana, ulokował piłkę w siatce.

 

Po zmianie stron goście mocniej przyatakowali zespół z Jaworza, jednak ten mógł pójść za ciosem. Swoje okazje mieli m.in. Filip Gawlak czy Sierota. Mecz nieuchronnie zbliżał się ku końcowi i wydawało się, że Czarni osiągną swój cel. Tak się nie stało... W 91. minucie goście zrobili pożytek z rzutu wolnego, a w ostatniej akcji meczu skorzystali na zamieszaniu po rzucie rożnym. Trzy punkty pojechały do Goczałkowic.