BKS zimą przeszedł niemałą perturbację. Klub opuściło kilku zawodników z podstawowego składu, lecz mimo to bielszczanie potrafili się podnieść, choć weryfikacji ich dyspozycji nie zobaczymy. Jak więc obecna sytuacja wpłynie na BKS? – Tutaj nie do końca do mnie to pytanie, ale każdy kto umie liczyć, z jednej strony są straty, a z drugiej nie ma kosztów organizacji meczów, nie ma opłat za sędziów ... Nasz klub powoli się dźwiga.  Byliśmy prawie na deskach w 2018 roku, podnieśliśmy się. Teraz zimą dostaliśmy drugi cios, padliśmy na jedno kolano i potrafiliśmy wstać. Dziś cały piłkarski świat dostał ogromną bombę – przyznaje trener bialskiej Stali, Mirosław Szymura. 

Jaki zatem scenariusz dotyczący futbolu wieszczy nasz rozmówca? – To trudne pytanie. Serce mówi jedno, rozum drugie. Wszyscy ludzie związani ze sportem chcieliby, żeby to wszystko wróciło do normalności. Dla większości z nas jest to ogromna pasja i dlatego serce chciałoby grać. Rozum jednak hamuje te zapędy. Mówi się o etapach luzowania gospodarki. Jej trzeci etap przewiduje organizację wydarzeń sportowych do 50 osób. Jest to połowiczny sukces, piłka nożna bez kibiców to nie to samo, ale cóż - dobre i to, choć football to nie snooker, żeby go śledzić tylko w Internecie. Zobaczymy co będzie, drobna nadzieja w tym, że uda się podzielić rozgrywki na grupy i wtedy dokończylibyśmy sezon – mówi Szymura.