Z czym się w naszym pięknym kraju kojarzy Szczyrk? Zapytajcie znajomych z różnych miast Polski – tych ze Szczecina i Białegostoku, tych z Wrocławia i Rzeszowa. Przed laty prawie każdy pytany mówił: „narty, narty, narty”, „Skrzyczne, Skrzyczne, Skrzyczne”. Najlepsze trasy i „górnicze wyciągi”. Tak było, bo matka natura dała Szczyrkowi zjazdy, jakich nie było nigdzie w Polsce, a „gierkowskie czasy” zamontowały tu wyciągi narciarskie.

wojtulewski Po przełomie lat 90., nie będę się w tym temacie wiele rozpisywał, zostały kłótnie, waśnie, zamykane wyciągi, blokady tras narciarskich. W krótkim czasie narciarski wizerunek Szczyrku rozsypał się jak przysłowiowy domek z kart. Łatwiej zburzyć, trudniej to odbudować. Ale byłem niedawno na narciarskich trasach szczyrkowskich, sprawdziłem i idzie wszystko w dobrym kierunku.

Czasy się zmieniają, wszystko się zmienia i Szczyrk też. Postawię odważną tezę – dziś mamy Szczyrk – siatkarski. Byłem, widziałem. Szczyrkowski Centralny Ośrodek Przygotowań Olimpijskich przez ostatni weekend tętnił siatkarskim, młodzieżowym, międzynarodowym rytmem. Wystąpiły w nim przez 3 dni 4 juniorskie reprezentacje – Belgia, Holandia, Łotwa i Polska walczące o kwalifikacje do Mistrzostw Świata. Jak pisałem wyżej szczyrkowskie trasy narciarskie, Skrzyczne i okolice dała nam natura. Mogę nawet powiedzieć, że dostaliśmy to za darmo. Cały COS z halą, w której odbywał się turniej, piękną pływalnią, piłkarskim boiskiem z tartanową bieżnią – tego za darmo nikt nam nie dał. Tak się to mówi.

Ja jednak mam wyrobioną w tym temacie własną opinię. Uważam, że otrzymaliśmy taki przepiękny prezent sportowy. Od kogo? Może od św. Mikołaja? On takich prezentów nie rozdaje. Ale chcę żebyście wiedzieli, że ten piękny COS powstał w latach 1997-2001 z inspiracji profesjonalnego, pozytywnego lobbowania i nie ma co ukrywać dużych wpływów, przychylności i osobistego zaangażowania naszego bielskiego człowieka, wtedy na stanowisku ministra sportu, znanego wszystkim miłośnikom siatkówki, również trenera BKS i kadry narodowej Wiktora Kreboka. Wiem coś o jego udziale i wpływie na to, że powstała wtedy sportowa, szczyrkowska perełka. Dziś to cudowne miejsce dla Szkoły Mistrzostwa Sportowego, którą profesjonalnie, mądrze i z wielkim znawstwem przedmiotu prowadzi jako dyrektor dobrze znany w środowisku siatkówki Grzegorz Wagner. Powiem więcej – tak, jak katowicki „Spodek” to zasługa Jerzego Ziętka, jak cudowna bielska hala pod Dębowcem czy piłkarski Stadion Miejski w Bielsku-Białej to wynik osobistego zaangażowania prezydenta Jacka Krywulta, tak szczyrkowski COS jako znakomite miejsce dla sportu, a szczególnie siatkówki to... pomnik dla Kreboka. Tak, tak – już użyłem kiedyś takiego sformułowania, ale to dotyczyło zasług Kreboka dla bielskiej siatkówki. Tym razem dotyczy to Szczyrku. I nie ma w tym żadnej przesady. Szczyrkowski, siatkarski SMS to wymarzone miejsce do szlifowania największych siatkarskich, polskich, dziewczęcych talentów. Dba o to PZPS, ale przede wszystkim dyrektor Grzegorz Wagner. Zatrudnił kilku trenerów siatkówki, wszyscy to osoby wybitne, znane i poważane w tym środowisku. Wiesław Popik, Andrzej Peć, Waldemar Kawka... Prawie 40 najzdolniejszych dziewcząt z całej Polski uczy się w szczyrkowskiej szkole, a na specjalistycznych treningach siatkarskich pod okiem wybitnych szkoleniowców robią wszystko, aby zostać w przyszłości gwiazdami tej dyscypliny.

Patrzyłem na te młode polskie siatkarki, reprezentantki naszego kraju, ambitne, już dobrze wyszkolone i... jakby mi się taśma filmowa cofnęła i przypomniały mi się obrazki, jak przed laty z SMS z Sosnowca przybyły do naszego BKS podobnie młode zawodniczki jeszcze uczennice: Ola Przybysz, Joanna Staniucha, Kasia Biel czy Agata Mróz lub Ania Podolec. I jakbym widział te zawodniczki obserwując nasze dzisiejsze juniorki. W tej juniorskiej drużynie reprezentacji Polski, którą prowadzi dobrze znany w Bielsku-Białej Wiesław Popik grają dwie siatkarki BKS – Karolina Piśla i Kornelia Moskwa. Wielkie wrażenie robi Magdalena Stysiak, rok urodzenia 2000 i jej... 198 centymetrów wzrostu. Jakbym obserwował przed laty znakomitą jej poprzedniczkę, świętej pamięci Agatę Mróz. Podobne parametry, ta sama wielka sportowa klasa i talent siatkarski.

Dla mnie to było piękne siatkarskie, szczyrkowskie święto sportu. Z uwagą śledził wydarzenia na parkiecie trener BKS Leszek Rus czy znany dobrze z pracy w bialskim klubie, a teraz zaangażowany w PZPS wybitny szkoleniowiec Zbigniew Krzyżanowski. Jednym z obserwatorów popisów naszych juniorek był trener kadry seniorek Piotr Makowski. Na widowni spora grupka kibiców z Bielska-Białej i ze Szczyrku. Byłem natomiast zdziwiony, że wśród obserwatorów nie widziałem siatkarek grup młodzieżowych BKS ze swoimi szkoleniowcami. Zawsze można podpatrzeć jakieś wzorce, siatkarskie obyczaje czy wreszcie dopingować swoje koleżanki. Nauki od najlepszych rówieśników nigdy nie za wiele. Podobał mi się żywiołowy doping rodziców holenderskich siatkarek zagrzewający do najlepszej gry swoje pociechy. Było miło, sportowo, sympatycznie.

I na koniec, żeby zaakcentować jeszcze momenty szczyrkowskich nart powiem, że najgłośniejszy doping polskie siatkarki miały od grupki kadrowiczów naszych skoczków narciarskich, którzy akurat w Szczyrku szlifują swoją formę przed następnymi zawodami. A więc w Szczyrku narty i siatkówka? A dlaczego nie? Ale w ten weekend Szczyrk był dla mnie miastem siatkówki.

Ze sportowym pozdrowieniem Sławomir Wojtulewski