Patrząc przez pryzmat historii, pojedynki z drużyną z Torunia na jej terenie nigdy nie były łatwe dla "rekordzistów". To również było i dziś. Bielszczanie, jak na mistrza przystało, prowadzili grę, stwarzali więcej zagrożeń pod bramką przeciwnika, lecz długimi fragmentami nie przynosiło to zamierzonego rezultatu. 

 

 

Bardzo dobrze w bramce FC Reiter Toruń spisywał się wypożyczony z Rekordu Krzysztof Iwanek, który kilkukrotnie uratował swój zespół przed stratą bramki. A kiedy nie on, na pomoc gospodarzom przychodziło obramowanie bramki. Te "zatrzymało" próby Matheusa i Michała Kubika. Nie można również przeoczyć prób ekipy z Torunia. Najdogodniejszą okazję do zdobycia bramki miejscowi mieli w 6. minucie, kiedy to Patryk Szczepaniak "ostemplował" poprzeczkę Rekordu. 

 

Obraz gry po zmianie stron nie uległ znacznie zmianie, zmieniło się jedynie to, iż "rekordziści" wreszcie przełamali toruński "mur". W 29. minucie Alex Viana mądrze rozegrał rzut z autu, a całość sfinalizował Matheus. Bielszczanie poszli za ciosem i już chwilę później było 2:0, gdy Jani Korpela spuentował zespołową akcję swej drużyny. Po tym trafieniu było już niemal przesądzone, że trzy punkty pojadą do Bielska-Białej, choć tuż przed syreną wieńczącą spotkanie gola kontaktowego zdobył dla ekipy z Torunia Szczepaniak.