Cukrownik Chybie po słabym początku sezonu zainkasował w dwóch ostatnich spotkaniach komplet punktów. O potrzymanie tej passy podopieczni Andrzeja Myśliwca walczyli z przeciwnikiem niełatwym. Beskid Skoczów tylko raz we wcześniejszych spotkaniach nie potrafił pokonać rywala. Beskid Skoczow gol

Kibice na brak emocji narzekać dzisiaj nie mogli. W premierowej odsłonie nieco więcej z gry mieli gospodarze, ale to goście schodzili na przerwę prowadząc 1:0. Gola w ekwilibrystyczny sposób zdobył niezawodny Marcin Jaworzyn. Chapeau bas za skuteczną przewrotkę. – Takiego napastnika chciałby mieć w swoim zespole każdy trener. Marcin strzela bramki, a do tego pomaga w grze defensywnej – mówi Marcin Michalik, opiekun Beskidu. W 58. minucie goście prowadzili już dwiema bramkami. Skuteczną główką po dośrodkowaniu z rzutu rożnego popisał się... Jaworzyn. Niecały kwadrans później Cukrownik złapał kontakt. W niegroźnej sytuacji Kamil Matuszny faulował w polu karnym rywala, arbiter wskazał na "wapno", a jedenastkę na gola zamienił Dariusz Zygma. Podopieczni Andrzeja Myśliwca w końcówce postawili wszystko na jedną kartę, przez co nadziali się na kilka groźnych kontr skoczowian. W 77. minucie jedną z nich przyjezdni wykorzystali. Dawid Kiełczewski zagrał do Bartosza Kochmana, który przed sobą miał „pustaka”. Beskid powinien trafić po raz czwarty, ale atak 3 na 2 nie przyniósł oczekiwanego efektu.

Gospodarze największe zagrożenie stwarzali po rzutach wolnych wykonywanych przez Witolda Wawrzyczka. Mieli również swoje okazje wypracowane w inny sposób. Najlepszej nie wykorzystał Rafał Szczygielski, który przegrał pojedynek "oko w oko" z Matusznym. Dodać należy, że trener Cukrownika nie dysponował dzisiaj najmocniejszym zestawieniem. Brakowało m.in. Łukasza Szczygielskiego i Romana Nalepy. Na domiar złego w pierwszej połowie urazów nabawili się Mateusz Stokłosa i Bartłomiej Feruga.

Po meczu szkoleniowiec gości nie krył zadowolenia. – Bardzo obawiałem się tego spotkania. Byliśmy bardzo skuteczni. W pierwszej połowie przeważał Cukrownik. Na boisku było sporo walki, kartek, spięć pomiędzy zawodnikami. Emocji nie brakowało. Zdobyliśmy trzy punkty na ciężkim terenie, to cieszy – ocenia Michalik.

Jego vis-a-vis był w nieco innym nastroju. – Zabrakło nam piłkarskiej jakości, przede wszystkim w drugiej połowie. Musiałem dokonać kilku zmian w wyjściowej jedenastce, do tego doszły dwie kontuzje przed przerwą. Roszad było za dużo. W niektórych sytuacjach zabrakło nam cwaniactwa. Poloczek i Szczygielski mieli okazje przy stykowym wyniku. Rezultat końcowy mógł być lepszy – stwierdza Myśliwiec.

Cukrownik Chybie – Beskid Skoczów 1:3 (0:1) 0:1 Jaworzyn (12') 0:2 Jaworzyn (58') 1:2 Zygma (70', z rzutu karnego) 1:3 Kochman (77')

Cukrownik: Francuz – Filapek, Ł.Folek, Wawrzyczek, Feruga (46' Neter), Poloczek, Stokłosa (20' J.Kajstura), Skowronek, Zygma, Miłek, R.Szczygielski Trener: Myśliwiec

Beskid: Matuszny – D.Ihas, Greń, Mioduchowski, Wojciechowski, Cieślar (46' Kiełczewski), Łapiński (63' Matuszka), Smagło (75' Wojaczek), Padło, Kochman (84' Surawski), Jaworzyn Trener: Michalik