SportoweBeskidy.pl: Pana rozstanie z klubem z Iskrzyczyna, zwłaszcza w okresie, gdy liga zbliżała się wielkimi krokami, było niemałym zaskoczeniem...
Sławomir Machej:
Mnie też ta sytuacja zaskoczyła, bo propozycja z Kończyc Wielkich pojawiła się na ostatni „gwizdek”. Stamtąd jednak pochodzę, tam się wychowałem i rozpoczynałem przygodę z piłką. To jedyny klub, z którego ofertę w tym momencie wziąłbym poważnie pod uwagę. Liczyłem, że taka oferta z Błyskawicy się pojawi, natomiast bardziej przewidywałem ją na zakończenie pracy trenerskiej. Życie już takie jest, że czasem trudne decyzje trzeba podejmować. To naprawdę specyficzna sytuacja.

SportoweBeskidy.pl: Ale w takim razie w pewnym sensie jesteśmy świadkami – nazwijmy to – ucieczki z Iskrzyczyna?
S.M.:
Nie chciałbym dokonywać tutaj żadnych ocen, dywagować czy to fair, czy też nie fair. Swoich myśli nikomu też w usta nie włożę, bo każdy i tak będzie po swojemu sytuację oceniał. Kiedy przychodziłem zimą do Iskrzyczyna z liczebnością i jakością było nieźle. Miałem do dyspozycji takich piłkarzy, jak Kabiesz, Bajger, Szymański czy Światłoch. Zwłaszcza w ofensywie prezentowaliśmy się solidnie. Po pandemii wymienieni zawodnicy do nas już nie wrócili, odszedł również bramkarz. Postawiłem wówczas pod rozwagę temat kim grać i kogo trenować. Szukałem piłkarzem, „wisiałem” na telefonie próbując „odkurzyć” zawodników z dawnego Beskidu Skoczów. To się udało, bo kilku do drużyny z Iskrzyczyna dołączyło. Nie zostawiłem więc klubu z przysłowiową „ręką w nocniku”.

SportoweBeskidy.pl: Początku sezonu nie notujecie idealnego. Cele zakładane przed sezonem będą szybko weryfikowane?
S.M.:
Sami chłopcy przyznają, że z kondycją nie jest na razie najlepiej. Wiadomo, że czas pandemii spowodował rozbrat z futbolem na jakiś czas, a podejście do dbania o formę bywa różne. Zresztą przypomnę, że mówimy o poziomie a-klasowym. Do tego jeszcze dochodzi okres wakacyjny. Uznaliśmy z zarządem, że cele konkretne będziemy weryfikować po zakończeniu obecnego sezonu. W każdym meczu zamierzamy walczyć o zwycięstwo i chciałbym, abyśmy znaleźli się ostatecznie w grupie mistrzowskiej. Jestem człowiekiem na tyle odważnym, że o celach bardziej ambitnych powiem, gdy tylko one faktycznie się pojawią.

SportoweBeskidy.pl: Inauguracja ligowa to ciężko wywalczony remis z Orłem Zabłocie.
S.M.:
Obiektywnie mecz ten oceniając powiem, że po kwadransie powinniśmy prowadzić 3:0 i nastawiać się na efektowne zwycięstwo. Dochodziliśmy do sytuacji bramkowych tak łatwo, że pogrom wydawał się bardzo prawdopodobny. Wszystko zmieniło się po jednym naszym błędzie w defensywie, bo spotkanie nagle się wyrównało. Za dużo sytuacji już nie było, w końcu przydarzyła się nam kosztowna pomyłka i strata bramki. Musieliśmy „gonić” wynik, czego dopięliśmy w 96. minucie. Chwała chłopakom za determinację. Cieszymy się z punktu na ten moment, bo po trudnym boju otwarliśmy konto w nowym sezonie.

SportoweBeskidy.pl: Czy w pańskiej opinii A-klasa skoczowska rywalizuje z zasadnym podziałem na grupy?
S.M.:
Nie pochylam się jakoś szczególnie nad tego rodzaju dywagacjami. Musimy dostosować się do takiego systemu rozgrywek, jaki został przyjęty. Sytuacja jest wyjątkowa, a stan, w którym teraz się znajdujemy ma charakter przejściowy. Nie pozostaje nam nic innego, jak grać, a nie złościć się na decyzję działaczy. Nikt przecież nikomu nie chciał zrobić na złość.

SportoweBeskidy.pl: Liga zapowiada się w każdym razie chyba wyjątkowo ciekawie?
S.M.:
Już inauguracja pokazała to. Zespół z Kaczyc miał być „zbieraniną”, a tymczasem pokonał Iskrę. Beniaminek z Golasowic postraszył z kolei KS Nierodzim na jego boisku. To dobre dla całej ligi, bo możliwe, że klasycznych „chłopców do bicia” tutaj nie będzie.

SportoweBeskidy.pl: A faworyt?
S.M.:
Według mnie to CKS Piast, który „na papierze” pod względem kadrowym wygląda bardzo dobrze. Jeśli noga się ekipie z Cieszyna nie powinie, to awans do „okręgówki” wydaje się jej pisany. Cała piłka na Śląsku Cieszyńskim skorzystałaby na tym w mojej opinii, bo bezpośrednio przełożyłoby się to na zawodników dla mniejszych klubów. W Cieszynie sam grałem, mam do tego klubu sentyment i życzę mu sukcesu.