Snajperzy zrobili swoje
Z wolna rozpędza się rywalizacja na szczeblu V-ligowym. Doświadczyli tego kibice w Wilkowicach, którzy mieli sposobność przyglądania się szlagierowej z beskidzkiej perspektywy konfrontacji gospodarzy z Błyskawicą Drogomyśl.
Dominik Kępys i Mateusz Fiedor to podstawowe „żądła” ekipy z Wilkowic. Zapewne będą w tym sezonie groźni dla defensywy innych V-ligowców, wzorem choćby dzisiejszego domowego meczu z Błyskawicą. Pierwszy z wymienionych strzelanie zainicjował w 5. minucie. Wcześniej pojedynek główkowy wygrał Filip Gąsiorek, a zanim Kępys wcelował do siatki od słupka, otrzymał idealną asystę od... Fiedora. Ten z kolei był niekwestionowanym bohaterem końcówki premierowej odsłony, gdy wilkowiczanie na dobre odskoczyli ekipie z Drogomyśla. W 41. minucie po podaniu – a jakżeby inaczej – Kępysa dał swojej drużynie wtórne prowadzenie, by połowę meczu zamknąć finalizacją z dogrania Łukasza Szędzielarza. 54. minuta to „wapno” dla GLKS Nacomi po ręce Jakuba Węglorza. Egzekutor? Wygrywający starcie z Mateuszem Pońcem – Kępys.
Podopieczni Krystiana Papatanasiu też mieli w swoich szeregach piłkarza osiągającego dublet. Volodymyr Varvarynets w 28. minucie uderzył nie do obrony z woleja sprzed „16”, a w 62. minucie skorygował rozmiary porażki Błyskawicy po rzucie karnym za zagranie ręką Jonatana Mędrka. – Za łatwo traciliśmy jednak gole, aby zdobyć punkty na trudnym terenie. Kibicom natomiast mecz mógł się podobać, go mierzyły się ze sobą drużyny, które chciały grać w piłkę – oznajmia trener przyjezdnych, który mógł żałować, że niezła postawa jego zespołu nie przełożyła się na wynik na półmetku konfrontacji. W premierowych 45. minutach szczęścia zabrakło Błyskawicy choćby po uderzeniu Krzysztofa Koczura w słupek.
W zespole z Wilkowic bliski ustrzelenia hat-tricka był Kępys, pudłujący po „centrze” Macieja Marca. Ozdobą spotkania mogło być trafienie Marcina Byrtka z rzutu wolnego, lecz doskonale futbolówkę odbił golkiper drogomyślan. – Chcieliśmy dobrze zacząć sezon także u siebie i to zrobiliśmy. Bronimy się szeroką kadrą, wnoszą sporo na boisko zmiennicy, a myślę, że z tygodnia na tydzień będziemy jeszcze mocniejszym zespołem, gdy wrócą wszystkie jego ogniwa – mówi Krzysztof Bąk, szkoleniowiec GLKS Nacomi.