Defensywa LKS-u już w 6. minucie skapitulowała. Rzut rożny wykonał Jakub Legierski, a pożytek z wrzutki uczynił główkujący od słupka do siatki Rafał Adamek. Ponownie faworyt gola fetował w minucie 23. Podanie za linię obrony asystą okrasił Adamek, zaś instynktowny strzał Pawła Leśniewicza z okolic „16” zaskoczył golkipera gospodarzy. Zwycięstwo Tempa przypieczętowane zostało de facto wraz z nadejściem pauzy. Idealnie rzut wolny wyegzekwował Legierski, podobnie „in plus” ocenić można główkę Adama Morysa, korygującą rezultat na 3:0 dla pewnych swego gości z Puńcowa.

Pogórzanie atakowali sporadycznie. Niezłą sposobnością, by nadać meczowi pierwiastka większych emocji był strzał, jaki oddał Mateusz Wieja. Na posterunku był jednak Zbigniew Huczała. – Stałe fragmenty nas niestety dobiły, popełniliśmy przy nich błędy w kryciu, co tak doświadczony rywal wykorzystał bezwzględnie – zaznacza Łukasz Hanzel, szkoleniowiec miejscowych, którzy po zmianie stron grali poprawnie, momentami utrzymywali się przy piłce dłużej, ale z przodu nie posiadali argumentów, by lidera postraszyć.

Co najistotniejsze, piłkarze Tempa po przerwie o gola postarali się dopiero w 93. minucie. Ponowny stały fragment Dawida Okraski przyniósł trafienie autorstwa Macieja Ruckiego. Wcześniej przyjezdni znakomite szanse marnowali, najczęściej przy doskonałej postawie między słupkami Marcina Jamroza. Golkiper LKS-u wygrał m.in. 2 pojedynki „oko w oko” z Leśniewiczem. W sukurs przyszła mu za to poprzeczka przy strzale Mikołaja Tobiasza.

– Szybko ułożyliśmy sobie mecz pod nasze dyktando. Niemal przez cały czas gry budowaliśmy ataki pozycyjne i szukaliśmy rozwiązań, aby defensywę przeciwnika sforsować. Odczuwaliśmy też grę co 3 dni, bo nie było w tym okresie miejsca na normalne treningi – komentuje trener puńcowian Michał Pszczółka.