
Spadkowicz z trenerem, który świetnie zna ligę
Argument wymieniony w tytule to jeden z tych kluczowych, który zdecydował o obsadzie funkcji szkoleniowca w Bestwinie.
Miniony sezon dla LKS-u Bestwina udany nie był. Wiosną drużyna mierzyła w utrzymanie na IV-ligowym poziomie, ale misja okazała się nazbyt karkołomna w realizacji. W ślad za tym z posadą pożegnał się trener Mateusz Gazda, który w Bestwinie spędził ledwie pół roku. – Przebudowa drużyny, która została przeprowadzona w okresie zimowym nie udała się, a spadek jest też tego potwierdzeniem – mówi nam na wstępie prezes klubu Tomasz Miroski.
Przyznaje, że spadkowicza nie ominą kadrowe roszady wraz z przygotowaniem do występów w „okręgówce”. I tak po okresie wypożyczeń do bielskiego Rekordu powracają Kamil Kamionka, Antoni Olek i Konrad Liszka, a kierunek do Sokoła Wola oraz Iskry Pszczyna obrali odpowiednio Kacper Kudyba i Bartosz Kokot. – Trzon zespołu zostaje jednak z nami. Właściwie będzie to w znacznej mierze ten skład, który uzyskał wcześniej awans – dodaje sternik klubu z Bestwiny.
W roli szkoleniowca LKS-u zobaczymy doskonale znanego Sebastiana Gruszfelda, który ostatnio z pozytywnym skutkiem kierował Borami Pietrzykowice, a wcześniej również do dobrych wyników prowadził Czarnych Jaworze i GLKS Wilkowice. – Ligę okręgową świetnie zna, ma doświadczenie w pracy z różnymi zespołami na tym szczeblu – komentuje Miroski, zapowiadając jednocześnie walkę o najwyższe lokaty w „okręgówce” bielsko-tyskiej. – Oczywiście założenie jest takie, aby być w czołówce, co wcale nie będzie łatwe. Mamy w stawce zespół z Wilkowic, silnego kadrowo beniaminka z Międzyrzecza, mocne „dwójki” Rekordu i LKS-u Goczałkowice, są też zawsze solidne ekipy z Jaworza czy Dankowic. Czekają nas zacięte mecze – podsumowuje nasz rozmówca.