Sokół Słotwina, bo właśnie przedstawiciel żywieckiej A-klasy był rywalem drużyny z Rajczy, w pierwszej połowie spotkania zagrał bez kompleksów. Gdyby drużyny zamieniły się koszulkami to postronny obserwator, nie znający personaliów obu drużyn, zapewne jako zespół z „okręgówki” wskazałby podopiecznych Przemysława Jurasza. Sokół zdobył swoje bramki po stałych fragmentach. Najpierw po dośrodkowaniu z rzutu wolnego defensorom Soły zabrakło czasu na zapobieżenie skutecznemu strzałowi Bartłomieja Jakubca. Potem za opieszałość, po rzucie z autu i wygranej „przebitce”, Andrzeja Nowakowskiego uderzeniem z 7. metrów pokonał Daniel Janoszek. Jedynym pozytywnym akcentem w grze drużyny z Rajczy była składna akcja, po której bramkę kontaktową zdobył w 44. minucie Daniel Lach.

 

- Zagraliśmy bardzo słabą pierwszą połowę, straciliśmy gole w dość łatwy sposób. Do zdobycia naszej bramki nie oddaliśmy celnego strzału. Sokół grał bardzo odważnie i różnicy klasy rozgrywkowej nie było widać - tak podsumował premierową odsłonę sparingu szkoleniowiec Soły Jarosław Grygny.

 

 

Druga połowa meczu to z kolei dominacja zespołu z „okręgówki”, który zdobył w ciągu 45. minut aż 4 gole i równocześnie nie pozwolił swojemu rywalowi na powiększenie dorobku bramkowego. Przede wszystkim klasycznym hat-trickiem popisał się Filip Balcarek. Pomocnik Soły zaprezentował do tego 100-procentową skuteczność, wszystkie jego próby z dystansu zakończyły się sukcesem w postaci goli. Ostatnią bramkę dołożył jego młodszy brat Mateusz Balcarek, który zmusił do błędu golkipera rywala - podczas wybicia piłki spod własnej bramki trafił w młodego napastnika, a piłka wtoczyła się do "świątyni".

 

- W przerwie padło trochę mocnych słów i drużyna pozytywnie na nie zareagowała. Dominowaliśmy, gra nam się układała. Mogę być zadowolony również z tego, że gole zdobyliśmy po strzałach zza obrębu pola karnego, wcześniej w naszej grze brakowało tego elementu. To duży plus. Przed nami wolny weekend, skupiamy się już na meczu inaugurującym rundę wiosenną i pod tym kątem będziemy pracować na treningach. Bory będą z pewnością niewygodnym i wymagającym przeciwnikiem - zakończył Grygny.