Entuzjaści taktycznego przesuwania i walki w środku pola mogli być ukontentowani z pierwszej części meczu. Cała reszta… nie do końca. Na boisku niewiele się działo, jeśli chodzi o bramkowe sytuacje, a tych klarownych praktycznie nie było. Optyczną przewagę miał BKS, który częściej “gościł” na połowie Śrubiarni. Gospodarze nie potrafili jednak złamać defensywy ekipy z Żywca. W 10. minucie Dariusz Łoś uderzał minimalnie nad bramką, następnie Paweł Kozioł “kąśliwie” uderzał po długim rogu. W 30. minucie uderzenie Kamila Hutyry czujnie obronił Dominik Syc, a tuż przed zejściem do szatni piłkę nad bramką posłał Marcin Bęben po strzale z 12. metra. 

 

Bardziej odważniej na ofensywę obie ekipy postawiły w drugiej części. Zaczęła się ona od groźnego strzału Łosia z rzutu wolnego. Chwilę później natomiast próbę odnotował Jakub Pieterwas, lecz jego uderzenie zostało zablokowane przez defensywę BKS-u. W kolejnych sytuacjach do wysiłku zmuszony został bramkarz z Żywca D. Syc, lecz w 63. minucie bialska Stal znalazła remedium na pokonanie go. BKS na prowadzenie wyprowadził Bartłomiej Lorenc, który przytomnie odnalazł się w podbramkowym zamieszaniu po rzucie rożnym. 

 

Zaraz po straconej bramce goście próbowali odpowiedzieć, lecz więcej zimnej krwi zabrakło Rafałowi Hałatowi. BKS w 68. minucie mógł prowadzić dwiema bramkami. Kozioł mocno uderzył z “półwoleja”, ale fenomenalną paradą wykazał się ponownie D. Syc.  W 85. minucie decydujący “cios” wymierzył Kozioł, który płaskim uderzeniem sfinalizował dogranie od Jakuba Loranca. Śrubiarnia w kolejnych akcjach miała dobre okazje, aby nawiązać kontakt, lecz tym razem dwukrotnie świetnie w bramce BKS-u zachował się Jan Syc, broniąc m.in. strzał Kamila Żołny.