Lider z Kaniowa w ramach 9. kolejki bielskiej A-klasy rywalizował o punkty na terenie wicelidera z Kobiernic. Przełom powiększył przewagę nad Sołą. bestwina sola Losy meczu na szczycie rozstrzygnęły się w pierwszym kwadransie po zmianie stron. Wynik spotkania otworzył Adrian Damaz, który w przerwie zmienił kontuzjowanego Piotra Bąka. Uraz obrońcy wymusił na trenerze Wiesławie Kucharskim korektę ustawienia. Przełom w pierwszej połowie grał jednym napastnikiem, wobec kontuzji obrońcy, przeszedł na grę dwójką z przodu. – Nie miałem wśród rezerwowych zawodnika, który mógłby zastąpić Bąka w defensywie, dokonałem kilku przesunięć, wpuściłem drugiego napastnika – tłumaczy szkoleniowiec zespołu z Kaniowa. Wspomniany Damaz piłkę w siatce umieścił po zamieszaniu w polu karnym, powstało po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. – Siedziałem na trybunach, ponieważ nie mogłem prowadzić drużyny z wysokości ławki rezerwowych. Przed sytuacją, po której padł gol, błąd popełnił golkiper Soły. Piłka wychodziła na aut bramkowy, niepotrzebnie ją wybijał. Po kornerze objęliśmy prowadzenie – mówi Kucharski. W 60. minucie przyjezdni cieszyli się z drugiego gola. Zacentrowaną z rzutu wolnego futbolówkę głową zagrał Krzysztof Jarosz, ta wpadła do siatki.

Bramkowe sytuacje poprzedziła wyrównana pierwsza cześć meczu, w sytuacje strzeleckie nie obfitowała. Tuż po golu numer dwa, druga żółtą kartkę obejrzał Wojciech Lach, Przełom korzystnego wyniku bronił w dziesięciu. Od 84. minuty w gronie jeszcze mniejszym, Michał Szyma podzielił los kolegi.

Ostatnie pół godziny meczu należało do gospodarzy, którzy stworzyli sobie kilka wybornych okazji, żadnej jednak nie wykorzystali. Duża w tym zasługa świetnie broniącego Rafała Twardowskiego. – Każdy z zawodników tworzących formację ofensywną, w końcówce meczu miał przynajmniej po jednej sytuacji, po której mógł zdobyć gola. Mogliśmy ten mecz przynajmniej zremisować, a nawet wygrać – ocenia Zbigniew Skórzak. – Kilak razy wydawało się, że piłka ląduje w bramce, golkiper Przełomu jakimś cudem bronił – dodaje grający szkoleniowiec Soły.

Drużyna z Kaniowa odskoczyła wiceliderowi na dystans pięciu punktów. – Soła grała u siebie, za wszelką ceną chciał wygrać. Nastawiliśmy się na grę z kontry. W osłabieniu broniliśmy korzystnego wyniku, po drugiej czerwonej kartce była obrona Częstochowy. Twardowski miał "dzień konia", bronił wszystko. Po Sole spodziewałem się więcej. Uważam, że dwa lata temu, gdy walczyła o awans, prezentowała się lepiej – podsumował Kucharski.

Niedosyt po ostatnim gwizdku arbitra odczuwalny był w szeregach gospodarzy. – Przełom strzelił dwie bramki i wygrał, tego podważyć nie można. Piłkarsko nie był jednak zespołem lepszym od nas. Wykorzystał dwa stałe fragmenty gry, ustawił sobie mecz. W końcówce zamknęliśmy rywala w okolicach pola karnego, zabrakło nam szczęścia i precyzji – podkreślił Skórzak.

Soła Kobiernice – Przełom Kaniów 0:2 (0:0) 0:1 Damaz (50') 0:2 Jarosz (60')

Soła: Jończy – Rogala (60' Gut), Skórzak, (60' Pilarz), Czarnecki, Maksalon, Szlagor, B.Ścieszka, (35' Zoń), J.Ścieszka, Wrona, Gąsiorek Mroczek Trener: Skórzak

Przełom: Twardowski – Bąk (46' Damaz), Czulak, Faruga, Lach, Szyma, Jarosz, Kóska, Kubies, Domka (85' Maron), Jurczyga (70' Skwira) Trener: Kucharski