Nominalny środkowy obrońca przypomniał kibicom o swoich walorach w grze ofensywnej. W minionym sezonie a-klasowym zwłaszcza jesienią imponował skutecznością, bo bramkarzy rywali zmuszał do kapitulacji aż 14-krotnie. – I dobrze się stało, że nowy sezon rozpoczął w takim stylu – uśmiecha się Dariusz Rucki, szkoleniowiec Górala.

Gospodarze za sprawą Mirosława Łacka zdobyli zaliczkę już w 10. minucie konfrontacji. Stoper zamienił na gola dośrodkowanie Bartłomieja Ruckiego z kornera. – Mocno bazujemy na stałych fragmentach gry. Mamy kilka rozegrań przygotowanych i cieszy, że w warunkach meczowych zdają one egzamin – dodaje z zadowoleniem trener beniaminka, który na przerwę schodził z nikłą przewagą, aczkolwiek oddającą to, co działo się na murawie.
 


Spójnia wigor odzyskała po zmianie stron. Do dwojącego się i trojącego Piotra Pastuszaka dołączył w akcjach zaczepnych Szymon Chmiel. Spora liczba akcji zebrzydowiczan zapowiadała się jednak dobrze wyłącznie do „16” Górala. A futbolówka ponownie zatrzepotała w siatce gości. W 65. minucie świetną szarżą obecność na placu gry zaznaczył rezerwowy Dawid Legierski. Po faulu na nim „z wapna” sprawiedliwość wymierzył ten zawodnik, który z przodu w istocie brylował. Odpowiedzią podopiecznych Piotra Haudera była akcja z 69. minuty – zainicjowana dalekim wybiciem Radosława Kalisza, a zwieńczona pewnym uderzeniem Mateusza Wiącka z woleja po uprzednim wyjściu napastnika na wolną pozycję na granicy spalonego. Taki scenariusz zwiastował emocje w końcówce...

Powody do zadowolenia na finiszu mieli wyłącznie futboliści z Istebnej. Mowa o minucie 80., gdy asystą w następstwie rzutu wolnego popisał się inny wchodzący piłkarz z ławki Marian Babij. Nieomylny M. Łacek był przy „centrze” tam, gdzie powinien, ustalając rezultat potyczki na wymarzony dla Górala. – Byliśmy dobrze zorganizowani w defensywie, co dotyczy całej drużyny. Umiejętnie wybijaliśmy rywala z rytmu, a jest to już kolejny mecz, w którym takie założenie realizujemy – komentuje trener zwycięskiego zespołu.