
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Strzelali bez opamiętania
Jako strzelecki festiwal podsumować wypada testową konfrontację LKS-u Bestwina z Beskidem Skoczów.
Choć gros bramek na „sztucznym” w Czechowicach-Dziedzicach odnotowano w drugich 45. minutach, to już premierowa odsłona sparingu rozgrywanego w trudnych, iście zimowych warunkach pogodowych obfitowała w strzeleckie okazje. Piłka lądowała w każdym razie jedynie w siatce „świątyni” Beskidu. Zadbali o to Wojciech Wilczek, któremu przy celnej główce asystował Marcin Gołąb, oraz Krystian Patroń. Uderzenie pomocnika z dystansu po rykoszecie zmyliło golkipera skoczowian Konrada Krucka, „luzującego” kontuzjowanego w trakcie gry Romana Nalepę. Podopieczni Marcina Michalika trafienie też odnotowali, lecz radość Michała Szczyrby była przedwczesna wobec gwizdka arbitra.

Po krótkiej przerwie test-mecz nabrał rumieńców, przeobrażając się w kanonadę niczym z hokejowych aren. Piłkarze z Bestwiny niespodziewanie „odjechali” przeciwnikowi na 4:0 po „fantach” Dawida Gleindka z rzutu karnego oraz Patryka Wentlanda bezpośrednio z... rzutu rożnego. Dopiero wtedy skoczowski zespół ripostował. Nieomylnie głową po dośrodkowaniu Szczyrby przymierzył Dawid Jaworski, ten sam był asystent przy strzale z okolic 10. metra autorstwa Mateusza Szymali. Kiedy Wentland i Gleindek poprawili swoje indywidualne osiągnięcia bestwinianie prowadzili już 6:2, rezultat sparingu ustalił Krzysztof Surawski, lobujący Mateusza Kudrysa i poprawiający nastrój po wcześniejszym golu wtórnie przez rozjemcę nieuznanym.
Nadmienić należy, że obie beskidzkie drużyny do gry kontrolnej przystąpiły przetrzebione personalnie. Stąd na daleko idące wnioski nie sposób się silić. – Na tym etapie przygotowań wynik nie ma większego znaczenia. Rywalizowaliśmy w dodatku na boisku pokrytym kilkoma centymetrami śniegu. To był fajny, otwarty z obu stron mecz – przyznał trener zwycięskiego LKS-u Sławomir Szymala.

Po krótkiej przerwie test-mecz nabrał rumieńców, przeobrażając się w kanonadę niczym z hokejowych aren. Piłkarze z Bestwiny niespodziewanie „odjechali” przeciwnikowi na 4:0 po „fantach” Dawida Gleindka z rzutu karnego oraz Patryka Wentlanda bezpośrednio z... rzutu rożnego. Dopiero wtedy skoczowski zespół ripostował. Nieomylnie głową po dośrodkowaniu Szczyrby przymierzył Dawid Jaworski, ten sam był asystent przy strzale z okolic 10. metra autorstwa Mateusza Szymali. Kiedy Wentland i Gleindek poprawili swoje indywidualne osiągnięcia bestwinianie prowadzili już 6:2, rezultat sparingu ustalił Krzysztof Surawski, lobujący Mateusza Kudrysa i poprawiający nastrój po wcześniejszym golu wtórnie przez rozjemcę nieuznanym.
Nadmienić należy, że obie beskidzkie drużyny do gry kontrolnej przystąpiły przetrzebione personalnie. Stąd na daleko idące wnioski nie sposób się silić. – Na tym etapie przygotowań wynik nie ma większego znaczenia. Rywalizowaliśmy w dodatku na boisku pokrytym kilkoma centymetrami śniegu. To był fajny, otwarty z obu stron mecz – przyznał trener zwycięskiego LKS-u Sławomir Szymala.