W starciu przeciwko tyskiemu GKS-owi hokeiści z Oświęcimia przez dwie tercje nawiązywali równorzędną walkę. O porażce, podobnie jak w poprzednich meczach, zadecydowała słaba postawa w trzeciej odsłonie spotkania.

Aksam Unia

 W pierwszej tercji hokeiści Unii walczyli z tyszanami jak równy z równym. Obydwie drużyny badały siłę rywala, przez co strzałów na bramkę i groźnych sytuacji było jak na lekarstwo. Gospodarze zaczęli zaznaczać swoją przewagę dopiero w drugiej tercji. Kolejne próby zdobycia gola podejmowali na zmianę Milan Baranyk i Jakub Witecki. Przemysław Witek, który łącznie spędził w Tychach cztery lata, bronił jednak jak w transie. - Przemek rozegrał bardzo dobry mecz i trudno go było pokonać – chwalił po meczu byłego kolegę z drużyny Mikołaj Łopuski, zawodnik GKS-u.

Worek z bramkami rozwiązał się dopiero w trzeciej tercji, a podopiecznych Petera Mikuli spotkało to, z czym nie potrafią sobie poradzić już od kilku spotkań. Słaba postawa oświęcimian i coraz bardziej zdecydowane ataki tyszan przyniosły efekt w postaci aż czterech goli trójkolorowych. Najpierw mocnym i precyzyjnym uderzeniem w samo okno bramki Witka krążek skierował do siatki Jakub Wanacki. Nieco ponad minutę później z najbliższej odległości akcję wykończył Łopuski.

Druga fala skutecznych ataków tyszan zalała Unię sześć minut później. Najpierw do siatki trafił  Baranyk, a chwilę później Jarosław Rzeszutko, ustalając wynik spotkania. - Długo utrzymywał się bezbramkowy wynik i mimo licznych sytuacji, długo nie mieliśmy pomysłu na pokonanie rywala. W trzeciej tercji strzeliliśmy gola i potem grało nam się już zdecydowanie łatwiej – dodał Łopuski, strzelec jednego z goli.

GKS Tychy – Unia Oświęcim 4:0 (0:0, 0:0, 4:0) 1:0 Wanacki (44') 2:0 Łopuski (45') 3:0 Baranyk (52') 4:0 Rzeszutko (53')

Unia: Witek – Piekarski, Kasperczyk; Piotrowicz, Kalinowski, Różański – Jakesz, Połącarz; Jaros, Tabaczek, Barinka – Ciura, Gabris; Modrzejewski, Stachura, Wojtarowicz – Nowotarski, Fiedor; Malicki, Adamus, Budzowski Trener: Peter Mikula