- Spodziewaliśmy się, że GLKS zastosuje taki manewr, skoro ma taką możliwość. Cóż, dostaliśmy ogromną lekcję. W "okręgówce" rywale takich błędów w obronie nie wybaczają, jak miało to miejsce w A-klasie. Mamy nad czym pracować - zaznacza Kamil Zoń, trener Soły Kobiernice. 

 

Początek meczu upłynął bez większych "fajerwerków", lecz kiedy wilkowiczanie rozpoczęli strzelać, to rozkręcili się na dobre. W 17. minucie wynik meczu otworzył Dominik Kępys. Król strzelców "okręgówki" nie omieszkał nie wykorzystać dobrej piłki wstecznej od Macieja Marca. Wilkowicka "wataha" szybko poszła za ciosem. Za "wielbłąd" w defensywie Sołę skarcił Kępys, który po podaniu Filipa Gawrysia wygrał pojedynek "oko w oko" z bramkarzem kobierniczan. Do przerwy wynik na 3:0 ustalił Łukasz Szędzielarz. Popularny "Szyna" na listę strzelców wpisał się po mierzonym uderzeniu z dystansu. 

 

Druga połowa rozpoczęła się idealnie dla "dwójki" GLKS-u. Znów prostą stratę zanotowali kobierniczanie, a tym razem w rolę "kata" wcielił się Jakub Caputa, Soła chciała pokusić się o trafienie kontaktowe, lecz 2 próby Radosława Laszczaka spaliły "na panewce". Decydujący cios wymierzył Caputa, wykorzystując dogranie od Dominika Śleziaka.