Sprawiedliwy wynik. Gospodynie stworzyły podobnie jak my niewiele sytuacji, ale były skuteczniejsze. Chcieliśmy dziś przećwiczyć grę w niskiej obronie, ale wychodząc na prowadzenie tarnowianki oddały nam piłkę, a budować cokolwiek przy takiej pogodzie… W sumie odebraliśmy fajną i cenną lekcję, a ja zyskałem materiał do analizy – powiedział po meczu na łamach strony klubowej trener "rekordzistek", Marcin Trzebuniak. 

Mecz rozgrywany był w trudnych warunkach atmosferycznych. Nie dziwi więc fakt, iż wirtuozi na placu gry nie uświadczyliśmy. W iście "syberyjskiej" aurze lepiej radziły sobie piłkarki z Tarnowa, choć premierowa odsłona toczyła się w wyrównanym tempie. Tarnovia do przerwy była lepsza o przysłowiową "jedną bramkę", po tym jak jedna z zawodniczek popisała się ładną indywidualną akcją. 

Nieco odważniej bielszczanki zagrały w drugiej połowie, choć to nie przyniosło zamierzonego rezultatu. Owszem, gol Martyny Galus na 2:1 strzelony po przytomnym zachowaniu dawał nadzieje na przynajmniej remis, aczkolwiek ostatnie słowo należało do zawodniczek z Tarnowa.