Na zawarte w tytule zdanie: „Ten zespół stać na najlepszą szóstkę!” zwróciliśmy w ostatnich dniach szczególną uwagę. Na oficjalnej stronie siatkarskiego BKS Profi Credit prześledziliśmy z atencją wywiad z trenerem Wiktorem Krebokiem. Bo temat nam doskonale znany, a i człowiek mówiący tak ciekawie, że o obojętność doprawdy nie sposób. To właśnie z ust byłego szkoleniowca siatkarek padły słowa przywołane na wstępie. Ich kontekst jest następujący: „Trzeba się cieszyć, że dziewczyny grają, że się rozwijają. Cały czas mówię, że to zespół na pierwszą szóstkę ligi, ale moim zdaniem na medale jeszcze za wcześnie”.

Trudno nie zgodzić się z tą oceną. Mało tego. BKS Profi Credit w obecnym składzie personalnym i nawet bez otoczki potentata sprzed lat to zespół, od którego miejsca w owej „6” wymagać zwyczajnie należy. To miejsce siatkarki okupują aktualnie po rozegraniu 15. meczów sezonu zasadniczego. Któż miałby je poza wspomnianą lokatę wyrzucić? Sięgający po posiłki już w trakcie ligi beniaminkowie z Radomia i Kalisza, rozsypujące się pod każdym względem KSZO, przetrzebione kontuzjami #Volley i Legionovia, a może sklecona zupełnie na nowo ekipa z Piły?

Kierując się natomiast samym tylko jakże ekspresyjnym stwierdzeniem „Ten zespół stać na najlepszą szóstkę!” można odnieść nieodparte wrażenie, że wielki sukces jest naprawdę blisko. Jeśli ktoś jest zatem nieprzekonany, to już dziś wzmacniany klubowy przekaz i ze 100-procentową pewnością stwierdzamy – TO SIĘ UDA.

Równie duże zdziwienie wywołał wątek dotyczący porażek bielskiej drużyny, po których w relacjach z meczów – także naszych – pojawiały się określenia „klęska”, czy „kompromitacja”. Czy naprawdę da się i w ogóle warto bronić/tłumaczyć porażkę z Developresem Rzeszów, gdy zespół w dwóch setach ledwo dobija do „dychy”, a łącznie zgarnia 38 małych punktów w meczu, czyli tak mało, jak nigdy w ostatnich „X” latach, a może i nigdy od kiedy gra się systemem do 25. punktów? Cenionego i doświadczonego fachowca, jakim trener Krebok niewątpliwie jest, wprowadzono wprost na „minę”, z której wybrnął... Marianem Kasprzykiem. A uzyskany dzięki temu PR-owy przekaz bielskiego klubu z propagandą sukcesu na planie głównym osiągnął poziom na wskroś groteskowy.

Pytanie zatem w kontekście powyżej przywołanej klęski porażki – czy może być gorzej? Odpowiedź niech będzie równie mało „błyskotliwa” co postawione pytanie. „Jasne, że tak. Można przecież zdobyć 3, albo 5 punktów w secie”. Idąc więc tym tropem rzeczywiście klęska i kompromitacja to tylko złośliwość i medialne wymysły. Ot, szukanie przysłowiowej dziury w całym, gdy przecież: „Ten zespół stać na najlepszą szóstkę!”. Szkoda, że niespecjalnie jest się czym chwalić, skoro wszem i wobec słyszymy o lidze poziomem najsłabszym od niepamiętnych czasów.