Reprezentant WSS Wisła w Wiśle osiągnął w pierwszym skoku fenomenalne 146 metrów, a wobec zaistniałych okoliczności wyprzedzał kolejnego w klasyfikacji Ryoyu Kobayashiego o 12,4 punktu. Sporo, ale... warunki w Willingen były dziś iście loteryjne. W serii finałowej mocno padał deszcz, wiał zmienny wiatr i wszystko mogło się de facto zdarzyć. Zdarzyło się niestety coś, czego żaden optymistyczny scenariusz nie zakładał.

Aleksander Zniszczoł do wygrania konkursu potrzebował dolecieć do granicy 140 m, ale tego nie zrobił. 130,5 m z trudem wystarczyło, by wiślanin pozostał w czołowej "10". 8. miejsce to wyrównanie wyniku z soboty, ale pozostawiające olbrzymi niedosyt, co zresztą wyraźnie było widać po reakcji samego skoczka, który wyraźnie presji nie udźwignął. Na ten moment była to życiowa szansa, aby konkurs Pucharu Świata zwieńczyć na podium...

Niedziela w Willingen miała słodko-gorzki smak. W zawodach zabrakło pozostałych beskidzkich skoczków, bo zarówno Piotr Żyła, jak i Paweł Wąsek ledwie przekroczyli 100-metrowe odległości i nie zdołali zgarnąć konkursowej przepustki. To historia równie rzadko w bieżącym sezonie spotykana, co walka któregokolwiek z Polaków o najwyższe laury.

Zwycięzcą emocjonujących zmagań został faworyt gospodarzy Andreas Wellinger (139 m i 149 m), który nieznacznie wyprzedził Kobayashiego (144,5 m i 146 m). Uzupełniając informacje ważne z biało-czerwonej perspektywy - Dawid Kubacki był 18., a Kamil Stoch zajął 27. pozycję.