Gospodarze rozpoczęli mecz, jak na zespół do niedawna występujący w wyższej lidze przystało. Ekipy z Tychów nie dopuszczali pod własne pole karne, a na dodatek sami wykończyli optymalnie 2 ofensywne próby. W 15. minucie składną wymianę podań sfinalizował strzałem po dalszym słupku Marek Sobik. Ten sam zawodnik Drzewiarza w 22. minucie prowadzenie podwyższył, korzystając na pressingu i otwierającym podaniu Dawida Ogrockiego.

– Świetnie zaczęliśmy i kontrolowaliśmy to, co działo się na boisku. Ale niestety po upływie 2 kwadransów trochę oddaliśmy pole rywalowi, który wyraźnie się rozkręcił – opowiada Konrad Kuder, szkoleniowiec jasieniczan, istotnie „cierpiących” na murawie tuż przed przerwą. W 39. minucie piłkarze ZET-ki przeprowadzili kontrę zwieńczoną trafieniem Mateusza Zamojdy. Znacznie pogorszyć się mogły nastroje wśród miejscowych w 43. minucie. W „16” przewinił Konrad Pala, na całe szczęście dla Drzewiarza Zamojda przymierzył w słupek.

Przed rewanżową połową losów punktów absolutnie nie należało przesądzać. Faktycznie też zespół z Jasienicy do samego finiszu drżał o swoją zdobycz. W 64. minucie kontrę bramką na 3:1 zakończył Kuder, ale tyszanie ani myśleli godzić się z niekorzystnym rezultatem. – Wycofaliśmy się, fajnie przesuwaliśmy, ale nie potrafiliśmy przeciwnika dobić. A ten pokazał, że będzie w lidze groźny dla wszystkich – dodaje trener Drzewiarza. W 89. minucie po kornerze Kuder wyekspediował futbolówkę pod nogi jednego z zawodników ZET-ki, a uderzenie przy słupku z okolic 16. metra było z gatunku tych nie do obrony. Fragment wieńczący spotkanie to spora „nerwówka”, ale gospodarze ambitne dążenia konkurenta przetrwali...

– Rozpoczęliśmy sezon tak, jak planowaliśmy od 3 punktów. To najważniejsze. Na styl jest jeszcze czas – kwituje nasz rozmówca.