
Piłka nożna - Wokół futbolu
Transferowy szał kontrolowany
Ruszyła karuzela związana z transferami w wyjątkowo długim okresie zimowym. Czy jednak w niedalekiej przyszłości faktycznie możemy spodziewać się głośnych roszad personalnych?
Specyfiką okresu pomiędzy dwiema rundami należącymi do jednego sezonu jest to, że oczekiwania i nadzieje, tudzież plany, nie zawsze idą w parze z rzeczywistością. Półmetek rozgrywek to dobry moment, by zweryfikować jesienne dokonania, jednocześnie pomyśleć o wzmocnieniach drużyny, o ile oczywiście te klubowi włodarze uznają za potrzebne. Często zatem słyszy się choćby wyświechtane „wiosną chcemy być mocniejsi”, ale...
Kluby z coraz większą częstotliwością siły potrafią mierzyć na zamiary. I (chyba) dobrze, że właśnie tak jest. Każda złotówka w większości beskidzkich klubów oglądana jest przed wydaniem podwójnie, a przecież wiadomo, że zmiana barw zimą nieodłącznie wiąże się z sięganiem do kieszeni. Nie oznacza to, że na transferowym rynku będzie w najbliższych tygodniach nudno. Ale trudno spodziewać się, aby kluby zwłaszcza z lig niższych dokonały w personalnym względzie czegoś spektakularnego.
Minione lato w przenosiny kadrowe dużego kalibru były owocne. Wystarczy przypomnieć, że ze Spójnią Landek związali się Filip Wiśniewski, Bartosz Woźniak, czy Mieczysław Sikora, do Czarnych Jaworze dołączył Łukasz Błasiak, w Kuźni Ustroń pojawił się Maksymilian Wojtasik, a w Czechowicach-Dziedzicach zakotwiczyła plejada znanych „grajków” z Damianem Szczęsnym i Krzysztofem Chrapkiem na czele. Obecnie o zakusach transferowych słychać choćby w Jasienicy, Cygańskim Lesie, Wilkowicach, czy Skoczowie. Zbroić mają się również ponoć rozczarowujące w minionej rundzie żywiecka Koszarawa i ustrońska Kuźnia, o czym na ten czas pomimo posiadanej wiedzy wolimy nie informować w szczegółach. Już teraz natomiast ostrzegamy – zima to (prawie) zawsze transferowy szał, ale jednak w dużym stopniu kontrolowany.
Kluby z coraz większą częstotliwością siły potrafią mierzyć na zamiary. I (chyba) dobrze, że właśnie tak jest. Każda złotówka w większości beskidzkich klubów oglądana jest przed wydaniem podwójnie, a przecież wiadomo, że zmiana barw zimą nieodłącznie wiąże się z sięganiem do kieszeni. Nie oznacza to, że na transferowym rynku będzie w najbliższych tygodniach nudno. Ale trudno spodziewać się, aby kluby zwłaszcza z lig niższych dokonały w personalnym względzie czegoś spektakularnego.
Minione lato w przenosiny kadrowe dużego kalibru były owocne. Wystarczy przypomnieć, że ze Spójnią Landek związali się Filip Wiśniewski, Bartosz Woźniak, czy Mieczysław Sikora, do Czarnych Jaworze dołączył Łukasz Błasiak, w Kuźni Ustroń pojawił się Maksymilian Wojtasik, a w Czechowicach-Dziedzicach zakotwiczyła plejada znanych „grajków” z Damianem Szczęsnym i Krzysztofem Chrapkiem na czele. Obecnie o zakusach transferowych słychać choćby w Jasienicy, Cygańskim Lesie, Wilkowicach, czy Skoczowie. Zbroić mają się również ponoć rozczarowujące w minionej rundzie żywiecka Koszarawa i ustrońska Kuźnia, o czym na ten czas pomimo posiadanej wiedzy wolimy nie informować w szczegółach. Już teraz natomiast ostrzegamy – zima to (prawie) zawsze transferowy szał, ale jednak w dużym stopniu kontrolowany.