Sprzyjającym, wobec fatalnych warunków pogodowych i wielu zalanych boisk, okazał się fakt rozgrywania spotkania miejscowej Fortecy z Beskidem Skoczów na boisku ze sztuczną nawierzchnią, które do zmagań zostało zresztą optymalnie przysposobione. – Aby możliwie wytrącić atuty z rąk rywala, trenowaliśmy przed tym meczem na sztucznej płycie w Ustroniu. Zrobiliśmy sporo, aby osiągnąć korzystny wynik także już na boisku – mówi Bartosz Woźniak, szkoleniowiec ekipy ze Skoczowa.

Ocena samego spotkania, które przyniosło obu zespołom po golu w samej końcówce? – Byliśmy lepszą drużyną, to my byliśmy „pod grą” i stwarzaliśmy sobie sporą liczbę sytuacji. Brakowało nam jednak finalizacji. W końcu, gdy gola strzeliliśmy, daliśmy się zaskoczyć przy stałym fragmencie. Przeciwnik wykorzystał warunki fizyczne, na co w ogóle mocno się uczulaliśmy, i cały wysiłek poszedł na marne. Niedosyt jest więc olbrzymi, choć z gry jestem zadowolony i drużynie należą się pochwały za całokształt – ocenia trener przynależących do V-ligowej czołówki skoczowian.

„In plus” bezsprzecznie zachowanie meczowego rytmu i uniknięcie konieczności odrabiania ewentualnej zaległości w niekoniecznie dogodnym terminie w tygodniu. W najbliższą sobotę Beskid zagra kolejny wyjazd o ligowe punkty – tym razem w Czańcu. Dopiero później zaliczy pucharowy mecz z Tempem Puńców, bo potyczka półfinałowa na szczeblu podokręgu została ze względów organizacyjnych przełożona na środę 25 września.