
Piłka nożna - A-klasa
Trener ofiarą koronawirusa
Do roszady na trenerskim stołku w niecodziennym okresie wolnym od treningów i meczów doszło w Pogwizdowie.
Od grudnia 2014 roku drużyną a-klasowej Olzy dowodził jako szkoleniowiec Dariusz Kłoda. Pod jego wodzą pogwizdowianie zyskali miano solidnej marki w podokręgu skoczowskim, będąc niewygodnym przeciwnikiem. W poprzednim sezonie Olza otarła się nawet o walkę o awans do ligi okręgowej.
Decyzję o rozstaniu z trenerem można zatem wobec powyższych faktów uznać za zaskakującą. Zwłaszcza, że rundę jesienną osłabiona przed sezonem personalnie Olza zakończyła na przyzwoitym 7. miejscu w ligowej tabeli. Co legło u podłoża zakończenia współpracy w dobie pandemii? - Niestety czasami trzeba podejmować trudne decyzje. Zwalnianie trenerów nie należy nigdy do tych przyjemnych. Obecna sytuacja jest wyjątkowa. Nikt na nią nie był przygotowany, a swoje działania musimy dostosowywać do niej, mając zarys wszystkiego, co może się wydarzyć, jeśli powrót na boiska jeszcze rozciągnie się w czasie - klaruje prezes Olzy Andrzej Kłoda. - Nie ma co ukrywać, iż z byłym już trenerem nie doszliśmy do porozumienia w kwestii wynagrodzenia w czasie zawieszenia rozgrywek i treningów. Nasz klub realizuje pewne zadania publiczne, na które otrzymuje dofinansowania. Obecna sytuacja nie uprawnia nas do wypłat wynagrodzeń za przeprowadzone szkolenie, ponieważ się ono nie odbywa. Być może są kluby a-klasowe, które stać na to, aby wypłacać aktualnie trenerom pensje, my niestety do nich nie należymy - dodaje sternik a-klasowicza.
Na ten moment klub nie znalazł jednocześnie następcy, który poprowadzić miałby Olzę w nowym sezonie. - Prowadzimy wstępne rozmowy, ale na razie nawet nie wiemy kiedy będziemy mogli w ogóle powrócić do treningów. Myśląc o trenerze drużyny seniorów nie zapominamy również o naszej młodzieży, bo tu potrzebna jest odpowiednia współpraca - przyznaje prezes Kłoda.
Decyzję o rozstaniu z trenerem można zatem wobec powyższych faktów uznać za zaskakującą. Zwłaszcza, że rundę jesienną osłabiona przed sezonem personalnie Olza zakończyła na przyzwoitym 7. miejscu w ligowej tabeli. Co legło u podłoża zakończenia współpracy w dobie pandemii? - Niestety czasami trzeba podejmować trudne decyzje. Zwalnianie trenerów nie należy nigdy do tych przyjemnych. Obecna sytuacja jest wyjątkowa. Nikt na nią nie był przygotowany, a swoje działania musimy dostosowywać do niej, mając zarys wszystkiego, co może się wydarzyć, jeśli powrót na boiska jeszcze rozciągnie się w czasie - klaruje prezes Olzy Andrzej Kłoda. - Nie ma co ukrywać, iż z byłym już trenerem nie doszliśmy do porozumienia w kwestii wynagrodzenia w czasie zawieszenia rozgrywek i treningów. Nasz klub realizuje pewne zadania publiczne, na które otrzymuje dofinansowania. Obecna sytuacja nie uprawnia nas do wypłat wynagrodzeń za przeprowadzone szkolenie, ponieważ się ono nie odbywa. Być może są kluby a-klasowe, które stać na to, aby wypłacać aktualnie trenerom pensje, my niestety do nich nie należymy - dodaje sternik a-klasowicza.
Na ten moment klub nie znalazł jednocześnie następcy, który poprowadzić miałby Olzę w nowym sezonie. - Prowadzimy wstępne rozmowy, ale na razie nawet nie wiemy kiedy będziemy mogli w ogóle powrócić do treningów. Myśląc o trenerze drużyny seniorów nie zapominamy również o naszej młodzieży, bo tu potrzebna jest odpowiednia współpraca - przyznaje prezes Kłoda.