Piłka nożna - I liga
Trener Podbeskidzia: Ciąży na nas stały fragment gry
– Widzimy, że ta liga jest tak zwariowana, mecze są bardzo atrakcyjne, zacięta, że trzeba tylko przychodzić na mecze i delektować się tą liga – przyznał, mimo przegranego meczu ze Stomilem, Krzysztof Brede, szkoleniowiec Podbeskidzia.
Wyraźną piętą achillesową "Górali" w ostatnim czasie są stałe fragmenty, po których bielszczanie tracą decydujące gole. Tak też było w starciu ze Stomilem. Piłkarze z Olsztyna przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść, gdy w 83. minucie Rafał Remisz na bramkę zamienił dobrze rozegrany rzut rożny. – Ciąży na nas stały fragment gry: tak straciliśmy bramkę z GKS-em Tychy, tak było w pucharze i tak było dziś, tym przegrywamy. Musimy wyciągnąć wnioski, zdyscyplinować się jeśli chodzi o koncentrację i determinację przy stałych fragmentach gry. Tak nie może być, zespół, który dużo pracy wkłada w to, żeby grę kreować, żeby piłka była piękna, nie może doprowadzać do takich sytuacji że przegrywamy po stałym fragmencie gry – ocenia Krzysztof Brede, trener Podbeskidzia.
Bielszczanie swoje okazje do zdobycia bramki jednak mieli. Akcje skrzydłem szczególnie napędzał kapitan zespołu, Łukasz Sierpina. W ofensywnych poczynaniach Podbeskidzia nie było jednak kropki nad i. – Mieliśmy swoje zadania na grę ofensywną takie jak szybkie zmienianie kierunku gry, przyspieszanie gry, oskrzydlanie akcji, doprowadzanie do dośrodkowań, bo wiedzieliśmy, że w bramce jest niższy zawodnik, a środkowi obrońcy mogą nie być zgrani ze sobą ze względu na częste rotacje w tej formacji. Dlatego chcieliśmy dużo akcji przeprowadzić od boku i dostarczyć piłkę w pole karne. Udawało się to, ale brakowało skuteczności – mówi Brede.
Bielszczanie swoje okazje do zdobycia bramki jednak mieli. Akcje skrzydłem szczególnie napędzał kapitan zespołu, Łukasz Sierpina. W ofensywnych poczynaniach Podbeskidzia nie było jednak kropki nad i. – Mieliśmy swoje zadania na grę ofensywną takie jak szybkie zmienianie kierunku gry, przyspieszanie gry, oskrzydlanie akcji, doprowadzanie do dośrodkowań, bo wiedzieliśmy, że w bramce jest niższy zawodnik, a środkowi obrońcy mogą nie być zgrani ze sobą ze względu na częste rotacje w tej formacji. Dlatego chcieliśmy dużo akcji przeprowadzić od boku i dostarczyć piłkę w pole karne. Udawało się to, ale brakowało skuteczności – mówi Brede.