W początkowej fazie meczu byliśmy świadkami dobrej gry bielszczan, która zaowocowała dwoma trafieniami Karola Danielaka. Potem jednak w szeregi "Górali" wkradło się rozluźnienie. Gol na 2:1 padł po samobójczym trafieniu Kornela Osyry. Do ostatniego gwizdka sędziego mecz trzymał w napięciu, lecz w końcówce to tyszanie znaleźli sposób na pokonanie Rafała Leszczyńskiego.Wiemy dobrze o tym, że często derby kończą się remisowo. W tym przypadku uważam, że powinniśmy spokojnie dowieźć to zwycięstwo, bo zasłużyliśmy żeby wygrać. Ale jeżeli nie umiemy tego zrobić, nie jesteśmy odpowiedzialni za swoje zachowanie w niektórych momentach no to na pewno może nas spotkać kara - i tak się właśnie stało. Na pewno jestem zły i pewnie mówię trochę emocjonalnie, bo ciągle będę nawiązywał do końcówki. Oddawaliśmy dużo uderzeń na bramkę, ale nie pozwoliło to by wygrać ten mecz właśnie przez nasze nieodpowiedzialne zachowania. Musimy uszanować remis, mamy punkt i dopisujemy go do tabeli. Jest niedosyt i złość że nie są to trzy punkty, lecz tylko jeden – przyznał po meczu trener Podbeskidzia, Krzysztof Brede. 

W wyjściowej "11" drużyny z Bielska-Białej na spotkanie z GKS-em zabrakło dwóch podstawowych zawodników: Bartosza Jarocha i Tomasza Nowaka.Bartek nie wystąpił z powodu zatrucia, które złapał i na zbiórce podjęliśmy taką, a nie inną decyzję. Zgłosił nam, że nie jest dziś gotowy do gry, dlatego zareagowaliśmy od razu mieliśmy zmienników - Kacper Gach zagrał w wyjściowym składzie, a Filip wrócił na prawą stronę. Tomek Nowak doznał poważnego urazu, przechodzi jeszcze badania, ale nie ma ostatecznej diagnozy. Nie można się oszukiwać, że szybko wróci. W tym roku raczej już go nie zobaczymy na boisku – mówi ze smutkiem Brede.