Premierowa odsłona starcia z GKS-em nie przyniosła bramek. „Górale” nie mieli konceptu, by rozpracować defensywę rywali, którzy na wstępie meczu prezentowali się ciekawiej jeśli chodzi o ofensywę. Po przerwie dominacja bielszczan nie ulegała już dyskusji.  W 55. minucie Karol Danielak idealnie dośrodkował ze skrzydła, a Marko Roginić głową wykazał się snajperskim zmysłem. Kolejne trafienia Podbeskidzia były już później efektem "domina". – Zespół wyszedł dobrze na drugą połowę. I to dośrodkowanie Danielaka - o to chodziło, żeby takie piłki dostarczać, bo wiemy że Marko jest kapitalny, jeśli chodzi o pojedynki główkowe. Jeżeli dostanie piłkę, wtedy ją skończy, jeżeli nie, wtedy trudno, żeby coś wyczarował. Tego zabrakło w Olsztynie i gdybyśmy tam tak zagrali to pewnie wywieźlibyśmy stamtąd punkty. Cieszy, że zespół rozumie to co zakładamy i wiemy nad czym pracować. Chcemy się rozwijać – stwierdził na konferencji pomeczowej trener Podbeskidzia, Krzysztof Brede. 
 
"Górale" w ostatnich tygodniach problemy z koncentracją w końcowych fragmentach meczów. Tym razem zespół z Bielska-Białej zagrał w końcu "na zero" z tyłu. – Swoją rolę też w tym wszystkim odegrał drugi zespół, który w tygodniu imitował rolę przeciwnika. Cieszę się, że możemy dobrze współpracować między sobą, bo to bardzo pożyteczne. Dla mnie to dodatkowo możliwość obserwacji tych zawodników w treningu. Ta praca, którą wykonaliśmy po meczu pucharowym i ligowym to przede wszystkim efekt skupienia na organizacji gry przy stałych fragmentach gry, bo wiemy że na ostatnie 5 bramek, 4 straciliśmy w taki sposób. Dokonaliśmy dużo analiz, pokazaliśmy drużynie, jak powinniśmy się zachowywać w naszej organizacji, gdzie popełniliśmy błędy – ocenił Brede.