Awans - taki cel przyświecał "rekordzistom" na początku rundy wiosennej. Zamiary Rekordu zostały jednak szybko zweryfikowane. Bielszczanie zanotowali kiepski początek wiosny, wobec czego w stawce uciekły rezerwy Zagłębia Lubin. W ostatnim czasie biało-zieloni są jednak w bardzo dobrej formie, o czym świadczy passa 6 meczów bez porażki. - Jako sztab mocno i długo się nad tym zastanawialiśmy, czemu nie wystartowaliśmy tak, jakbyśmy wszyscy sobie tego życzyli… Okres przygotowawczy mieliśmy zaplanowany praktycznie w każdym szczególe, chcieliśmy trafić z formą właśnie na pierwszy mecz rundy wiosennej. Jednak jak to w sporcie, a w szczególności  w piłce nożnej bywa - i pewnie za to wszyscy tę dyscyplinę kochają - nie da się wszystkiego do końca przewidzieć - przyznał na łamach strony klubowej trener Rekordu, Dariusz Mrózek. 

 

 

Jednym z czynników, które sprawiły, iż bielszczanie wrócili na zwycięską ścieżkę jest fakt, iż swoją szansę otrzymali zmiennicy i ją bardzo dobrze wykorzystali. - Zawodnicy dobrze prezentujący się w drużynie rezerw otrzymali szansę gry na poziomie trzeciej ligi i robią wszystko, żeby już miejsca nie oddać. Z kolei piłkarze, grający obecnie w lidze rzadziej, bardzo dobrze zaprezentowali się w meczu pucharowym z Rakowem i również dają mi wyraźny sygnał, że są gotowi, żeby wskoczyć do składu. Myślę, że dla każdego trenera taka sytuacja jest wymarzona. Cieszy również fakt, że zawodnicy będący na ławce są dużym wsparciem dla grających i po wejściu na boisko podnoszą jakość drużyny, zarówno w lidze, jak i w Pucharze Polski - mówi Mrózek. 

 

"Rekordziści" wciąż jednak mogą zwieńczyć sezon sukcesem. Może to mieć miejsce w rozgrywkach Pucharu Polski na szczeblu ŚlZPN. Zawodnicy dotarli już do półfinału, gdzie zmierzą się z Unią Turza Śląska. - Bardzo cieszymy się, że jesteśmy w kolejnej rundzie rozgrywek pucharowych na szczeblu wojewódzkim, po bardzo trudnym meczu w Częstochowie. Na tym etapie nie ma już drużyn przypadkowych i każdy mecz wymaga maksymalnego zaangażowania. Jednak z Unią Turza Śląska gramy za około dwa tygodnie. Jako sztab i drużyna wychodzimy z założenia, że najważniejszy jest ten mecz najbliższy i na ten moment na nim chcemy się w pełni skoncentrować… - deklaruje szkoleniowiec.