Ubyło niepokonanych
Nie mające dotąd porażek na koncie drużyny Orła Łękawica i Drzewiarza Jasienica zmierzyły się w ciekawej V-ligowej konfrontacji.
Ta potoczyła się pomyślnie dla Orła, a najważniejsze „momenty” meczu to premierowe 45. minut. W 24. minucie gospodarze zdobyli przewagę. Piłkę w środku pola przejął Damian Chmiel, poradził sobie następnie z kilkoma rywalami, by uderzeniem zza „16” po długim rogu dać swojej drużynie radość. Jeszcze większa zapanowała w szeregach ekipy z Łękawicy, kiedy w 36. minucie futbolówkę wrzuconą z rzutu rożnego przez Mykhailo Lavruka do siatki wepchnął Mateusz Widuch. Pewni swego gospodarze zagapili się w 43. minucie, ale przewinienie Sebastiana Pępka w polu karnym o tyle nie miało konsekwencji, iż golkiper Krzysztof Biegun wyczuł intencje strzelającego, a wcześniej faulowanego – Jakuba Legierskiego.
– Rzut karny był ważnym wydarzeniem. Cieszy postawa naszego młodego bramkarza i pokazuje, że praca, jaką wykonujemy przynosi efekty. Gol kontaktowy mógł wprowadzić nerwowość w nasze poczynania, a zupełnie nie odzwierciedlałby przebiegu meczu, bo był to dopiero pierwszy dziś celny strzał Drzewiarza – opowiada Krzysztof Wądrzyk, szkoleniowiec Orła, który istotnie atakował częściej. Dogodne sytuacje zmarnowali m.in. Seweryn Caputa czy Robert Mrózek, raz też jasieniczanie musieli wybijać piłkę z linii bramkowej po kornerze Chmiela.
Druga połowa, przy dość komfortowej zaliczce reprezentanta Żywiecczyzny, nie była formalnością. To za sprawą bramki, o którą Drzewiarz pokusił się w 50. minucie. Jakub Kos dopuścił się faulu, a mimo dość znacznej odległości silne uderzenie Marka Sobika pod poprzeczkę zatrzepotało w siatce. – Skupiliśmy się jednak na defensywie, gdy tego najbardziej potrzebowaliśmy. Nie popełnialiśmy prostych błędów – wyjaśnia Wądrzyk, którego podopieczni opanowali sytuację i w 67. minucie przypieczętowali domową wygraną. Chmiel podał do Caputy, ten zgrał do Filipa Moiczka, który z bliska dopełnił formalności, choć przyjezdni sugerowali, że w trakcie akcji sędzia winien odgwizdać pozycję spaloną. – Wygrana cieszy, bo pozostaliśmy jedynym niepokonanym ligowcem, a taki mieliśmy cel – dodaje trener Orła.
W Jasienicy nastroje szczególnie optymistyczne nie były, aczkolwiek... – Powiedziałbym, że wygrał dziś zespół, który bardziej na boisku chciał tego dokonać. Nie załamujemy się, pracujemy dalej i oczekujemy kolejnych meczów w długiej rundzie jesiennej – oznajmia kierujący poczynaniami jasieniczan Konrad Kuder.