
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Uciekli spod topora
Pasjonat nie miał dziś łatwej przeprawy z rezerwami Rekordu. W końcowym rozrachunku trzy punkty zostały jednak w Dankowicach.
– Wiedzieliśmy na co stać młodzież Rekordu. Mimo to nie udało nam się jej okiełznać w pierwszej połowie – stwierdza na wstępie trener Pasjonata, Artur Bieroński.
Jego podopieczni w pierwszych trzech kwadransach nie wyróżnili się niczym szczególnym, choć takowy był ogólny obraz tej części starcia. Owszem, bielszczanie posiadali wyraźną optyczną przewagę, ale nie znajdowało to przełożenia w stuprocentowych okazjach strzeleckich. Dobra gra "rekordzistów" jednak popłaciła trafieniem. W 35. minucie we własnym polu karnym faulował Bieroński, a z "11" pewnie przymierzył Michał Groń.
Po przerwie obraz meczu był bardziej "otwarty". W 55. minucie do remisu doprowadził Michał Sewera, który wykorzystał prostopadłe podanie od Michała Jury. Następnie do ataku ruszyli bielszczanie, lecz w ich ofensywnych poczynaniach brakowało wykończenia oraz prozaicznego szczęścia. To z kolei odwróciło się do... dankowiczan. W 85. minucie Bartłomiej Gołąb otrzymał wycofaną piłkę na 25. metr od Wojciecha Sadloka i dobrym uderzeniem zaskoczył golkipera przyjezdnych.
Jego podopieczni w pierwszych trzech kwadransach nie wyróżnili się niczym szczególnym, choć takowy był ogólny obraz tej części starcia. Owszem, bielszczanie posiadali wyraźną optyczną przewagę, ale nie znajdowało to przełożenia w stuprocentowych okazjach strzeleckich. Dobra gra "rekordzistów" jednak popłaciła trafieniem. W 35. minucie we własnym polu karnym faulował Bieroński, a z "11" pewnie przymierzył Michał Groń.
Po przerwie obraz meczu był bardziej "otwarty". W 55. minucie do remisu doprowadził Michał Sewera, który wykorzystał prostopadłe podanie od Michała Jury. Następnie do ataku ruszyli bielszczanie, lecz w ich ofensywnych poczynaniach brakowało wykończenia oraz prozaicznego szczęścia. To z kolei odwróciło się do... dankowiczan. W 85. minucie Bartłomiej Gołąb otrzymał wycofaną piłkę na 25. metr od Wojciecha Sadloka i dobrym uderzeniem zaskoczył golkipera przyjezdnych.