
Umęczone przełamanie złej passy
W ostatnich 4 meczach dankowicki Pasjonat nie cieszył się z wygranej. Ten stan rzeczy podopieczni Artura Bierońskiego chcieli zmienić po meczu z LKS-em Wisła Wielka.
- Kto zna teren w Wiśle Wielkiej, ten wie z czym to się "je". Stronię od opowiadania o boiskach czy sędziach, ale boisko LKS-u nie pomaga w tworzeniu kombinacyjnych akcji. Musieliśmy jednak wygrać to spotkanie wszelkimi możliwymi sposobami i to się udało - zaznacza trener Pasjonata, Artur Bieroński.
Nie miała większej historii pierwsza połowa. W 2. minucie dankowiczanie znaleźli się w opałach, lecz gospodarze nie wykorzystali klarownej sytuacji. Od tego momentu zaczęło się obopólne sprawdzanie swojego potencjału, a piłka przez większość czasu znajdowała się na środku boiska, co oznacza, że sytuacji strzeleckich było jak na "lekarstwo". W końcu jednak ofensywna indolencja została przerwana. W 42. minucie Maciej Pietrzyk wykończył dogranie od Szymona Tomali.
Jak się później okazało, gol ten był na wagę zwycięstwa. Paradoksalnie, gdyż druga połowa toczyła się pod dyktando Pasjonata, a sytuacji strzeleckich przyjezdni mieli znacznie więcej. Swoją szansę miał Kornel Adamus, dwukrotnie w pojedynko "oko w oko" z bramkarzem stanął Adrian Herok, a ponadto, dankowiczanie grali w przewadze jednego zawodnika, gdy gracz LKS-u otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Najważniejszy cel został jednak przez ekipę Bierońskiego zrealizowany.