
W poprzeczkach 2:2. A w bramkach?
Na brak emocji nie mogli narzekać widzowie meczu ekipy ze Ślemienia oraz Górala Istebna. Obie drużyny dały pokaz piłki przyjaznej dla oka, z wieloma sytuacjami strzeleckimi.
- Żałujemy, że przegraliśmy, ale i też tego, że nie udało nam się zdobyć bramki, mając tyle sytuacji strzeleckich - zaznaczył trener Górala, Dariusz Rucki. - To nie był dla nas łatwy mecz. Zespół z Istebnej chciał grać w piłkę, to poukładany zespół. My jednak lubimy grać z takimi przeciwnikami - przyznaje natomiast opiekun futbolistów ze Ślemienia, Piotr Jaroszek.
Już od pierwszego gwizdka sędziego spotkanie toczyło się w dobrym piłkarskim tempie. Po stronie Górala dwa groźne strzały oddał D. Rucki. Swojej szansy szukał również Glet. "Konkret" należał jednak do gospodarzy. W 18. minucie Szymon Stawowczyk precyzyjnie przymierzył z dystansu. Od tego momentu Smrek - nieco podświadomie - zaczął grać w niskim pressingu, szukając zagrożeń po kontratakach i stałych fragmentach.
Te z kolei momentami były bardzo groźne, a dodając do tego upór Górala w dążeniu do odrabiania strat zobaczyliśmy kilka ciekawych sytuacji. Dość wspomnieć, że zawodnicy z Istebnej dwukrotnie trafiali w poprzeczkę, piłkarze ze Ślemienia również... Finalnie jednak kibice doczekali się kolejnego trafienia. W 81. minucie zwycięstwo przypieczętowali miejscowi, gdy Rian Machado z zimną krwią sfinalizował książkowy kontratak zainicjowany przez Marka Pudę, a asystą przy tym trafieniu błysnął Filip Bąk. Wygrana Smreka mogła być jeszcze bardziej okazała, lecz w samej końcówce Szymon Pośpiech przegrał pojedynek "oko w oko" z bramkarzem Górala.