Nie udało się drużynie Rekordu wyprzedzić Polonii. Bytomianom nie powiodła się natomiast sztuka "odskoczenia" biało-zielonym. Na samym szczycie status quo został zachowany, z tym że coraz trudniejsza robi się sytuacja trzeciej siły w III lidze gr. 3, "dwójki" Rakowa. 

 

Sam hitowy mecz między Polonią a Rekordem mógł się podobać widzom. Początek meczu należał do "rekordzistów", którzy sprawiali wrażenie drużyny bardziej konkretnej i zdecydowanej. W premierowych 30 minutach gry Rekord miał swoje sytuacje, aby dobrą grę udokumentować rezultacie. Z rzutu wolnego próbę Tomasza Nowaka obronił golkiper Polonii. Minimalnie szczęścia zabrakło również Danielowi Świderskiemu czy Filipowi Walusiowi. W 32. minucie to jednak Polonia mogła cieszyć się z prowadzenia, gdy Krzysztof Ropski "ostemplował" poprzeczkę Rekordu. Od tego momentu inicjatywę przejęli bytomianie, jednak bez konsekwencji w rezultacie.

 

 

Początek drugiej części meczu przypominał bardziej ring, aniżeli zieloną murawę - wymiana "ciosów" między obiema ekipami była godna najlepszych widowisk bokserskich. Zaraz na początku drugiej połowy defensorzy Polonii zablokowali uderzenie Walusia. Chwil kilka później Dawid Wolny sprawdził dyspozycję golkipera gości. Z czasem jednak intensywność ataków obu ekip spadła, lecz była to jedynie cisza przed burzą... 

 

W 75. minucie z okolicy 20. metra fantastycznie z rzutu wolnego przymierzył Nowak, wyprowadzając "rekordzistów" na prowadzenie. Niestety, piłkarzom Rekordu nie udało się go "dowieźć" do końca. W 88. minucie niepilnowany Ropski wykorzystał dogranie od Dominika Budzika. W doliczonym czasie gry Polonia mogła jeszcze przechylić szalę wygranej na swoją stronę, lecz Wolny umieścił piłkę w siatce będąc na pozycji spalonym, sprawnie "wychwycili" sędziowie.