- Pojechaliśmy na nieznany nam teren. Nie wiedzieliśmy, czego możemy spodziewać się po rywalu, u którego zaszyły tak duże zmiany zimą. Koniec końców wszystko dobrze się skończyło, ale nie było łatwo o trzy punkty w tym spotkaniu - przyznał w rozmowie z naszym portalem zawodnik Czarnych, Mateusz Wajdzik. 

 

Początkowa faza meczu była bardzo zacięta. Zespół z Bierunia postawił twarde warunki gry, stwarzając sobie dobre sytuacje. W kilku z nich bardzo dobrze interweniował Dominik Chmiel. Jaworzanie wytrzymali moment "nacisku" rywala i sami przystąpili do kontrofensywy. Piłkarze Krzysztofa Dybczyńskiego byli jednak bardziej skuteczni w swoich poczynaniach. W 31. minucie wynik spotkania otworzył Adam Waliczek, który wykorzystał dogranie Szymona Trybały po ładnej, zespołowej akcji.

 

 

Na tym jednak Czarni nie zamierzali poprzestać i chwilę później prowadzili już 2:0, gdy Szymon Jastrzębski lekkim, aczkolwiek mierzonym strzałem zza "16" zaskoczył Michała Pająka, notabene byłego golkipera ekipy z Jaworza. W 41. minucie Jastrzębski ponownie mógł wpisać się na listę strzelców, lecz tym razem Pająk dobrze interweniował przy jego uderzeniu, parując piłkę na poprzeczkę. Tuż przed końcem pierwszej połowy zawodnicy z Bierunia nawiązali kontakt z Czarnymi. Arbiter podyktował rzut karny za faul Grzegorza Habdasa, a z 11. metrów nie pomylił się Kacper Szmidt - wyróżniająca się postać w szeregach BAP Piast Gol. 

 

Jak się później okazało, gol ten ustalił losy meczu. Nie oznacza to jednak, że na placu gry nic się nie działo. Czarni mieli swoje okazje, aby podwyższyć rezultat, jednak brakowało im szczęścia, jak w przypadku próby m.in. Waliczka. Warto również podkreślić fakt, iż obie ekipy mecz kończyły w "10". Rafał Pezda otrzymał czerwoną kartkę za akcję ratunkową, z czym nie zgadzali się jaworzanie, natomiast zawodnik BAP Piasta w jednej akcji ujrzał dwa "żółtka". Jaworzanie dowieźli korzystny rezultat do ostatniego gwizdka arbitra, ale należy podkreślić, że zespół z Bierunia może napsuć "krwi" w tej rundzie faworytom.