Widoki na coś więcej były...
Premierowy w tym sezonie konkurs drużynowy w skokach narciarskich odbył się w sobotę na Wielkiej Krokwi. Wśród rywalizujących zabraknąć nie mogło Polaków, w połowie byli to reprezentanci naszego regionu.
I obaj co przyznać należy bez nadmiernej przesady - nie zawiedli. W pierwszych skokach Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł z klubu WSS Wisła w Wiśle odnotowali po 129,5 metra. Poprawili się jeszcze w finale. Temu pierwszemu zmierzono 134 m, drugi lądował na 138 m, w największym stopniu 11. pozycją indywidualnie przyczyniając się do całościowego występu gospodarzy.
- Była bardzo dobra energia i fajnie się skakało. Nabieram pewności z każdym kolejnym skokiem - stwierdził zadowolony Wąsek. - Był luz, niczego nie dodawałem niepotrzebnego. Jestem zadowolony - wtórował Zniszczoł.
Żadnej z kluczowych ról w konkursie biało-czerwoni jednakże nie odegrali, choć przed ostatnim skokiem mogli wskoczyć nawet na "pudło". Poniżej możliwości wypadł jednak Dawid Kubacki, który powtórnie wcelował w 124,5 m. Barw polskiej drużyny, która musiała zadowolić się 6. miejscem, bronił dziś również Kamil Stoch - jego odległości 127,5 m i 122 m trudno uznać za imponujące.
Bezkonkurencyjni w konkursie drużynowym w Zakopanem byli Austriacy. Michael Hayobeck, Manuel Fettner, Jan Hoerl oraz Stefan Kraft skakali i daleko, i stabilnie. Na podium stanęli wyżej od Słoweńców oraz Niemców. Ich przewaga nad najgroźniejszymi konkurentami przekroczyła 50 punktów. Dystans podopiecznych Thomasa Thurnbichlera po wszystkich skokach na Wielkiej Krokwi to... ponad 100 "oczek". Polaków wyprzedzili także Japończycy i Norwegowie.